- Nie widzi mi się tutaj - wyszeptał. - U nas tak nie kradnom. W prawdziwym Kurkowie, tam gdzie wszyscy są, ty, twoja matka, cała rodzina. Milicjant weźnie dziesięć złotych do renki, jak robi kontrol, ale krowy nie ukradnie.
Tola znikła; za chwilę pojawiła się w oknie z "pięćdziesiątką pocieszenia", jak to określiła, w szklance od herbaty. Dziadek powąchał wódkę, skrzywił się na zapas, podniósł brodę do góry i
wprawnie
, jak bocian żabę, łyknął zawartość szklanki.
- Nic się dziadkowi nie podoba w naszych czasach? - zapytałem. - Naprawdę?
|