Dane tekstu dla wyniku: 1
Identyfikator tekstu: IJPPAN_k70A0071
Tytuł:
Wydawca: Jacek Santorski amp; Co Agencja Wydawnicza
Źródło: Kobieta metafizyczna rozmowy Artura Cieślara
Kanał: #kanal_ksiazka
Typ: #typ_publ
Autorzy: Artur Cieślar,  
Data publikacji: 2005
yczajności i chaotyczności. Jest niezwykła, uporządkowana na swój sposób, oryginalna w myślach i poglądach, które tak odważnie ubiera w słowa. Jadwiga Staniszkis zachwyca mnie swoją wizją świata. Skupieniem i bezkompromisowością w formułowaniu tez. Książkami, które podczas lektury męczą, ale - jakże pozytywnie! - zmuszają do wysiłku i pełnego zaangażowania. Imponuje mi wyznaczaniem takiego kierunku w rozmowie, gdzie nie emocje, ale myślenie bierze górę. Gdzie każde zdanie wymaga, by się starać.
Chciałem ją poznać i spotkać się z jej intelektem. Postanowiłem chodzić na jej wykłady z socjologii na Uniwersytecie Warszawskim. Mówiła o globalizacji i postkomunizmie. Wplatała mnóstwo odwołań do filozofii. Odwoływała się też do myśli Wschodu. Wyczuwało się jej fascynację Chinami i Japonią. Po dwóch wykładach zorientowałem się, że trzeba opanować około trzydziestu obco brzmiących terminów, aby rozumieć, o czym mówi. Urzekała mnie wyprowadzaniem podczas wykładu dopiero co powstających myśli, którymi sama się cieszyła i które traktowała jak odkrycie. Wykłady naturalnie układały się w książkę, tę jeszcze nienapisaną. Czułem się coraz bardziej gotowy do rozmowy z nią. Zaprosiła mnie do swego domu pod Warszawą. Po drodze wstąpiłem do kwiaciarni. Kwiaciarka uśmiechnęła się i spytała: "Czy kwiaty mają być dla pani profesor?". Ułożyła piękną kompozycję w stylu bukietu wiejskiego. W spożywcza-ku kupiłem worek karmy dla przygarniętych psów. Jadwiga Staniszkis zdziwiła się, że o nich wiem. Merdające ogony odprowadziły mnie do salonu. Ściany w odcieniu koralowym stanowiły tu świetne tło dla chińskich antyków, które z mężem Michałem przywieźli z Chin. Ogromne szafy, pokryte ciemną laką, stały dostojne i cesarskie. Na jednej ze skrzyń - barokowa rzeźba świętego Sebastiana. Nie przypadek: ulubiony święty pani profesor patrzył na nas filuternie. Piliśmy z wielkich kubków herbatę z sokiem malinowym. A za oknem wśród owocowych drzew tańczyła jesień. Kot pomiaukiwał na widok sroki, która przycupnęła na parapecie. Nasza rozmowa płynęła jak wielka rzeka. Pod koniec gospodyni uśmiechnęła się, gdy zapytałem, czy lubi się uśmiechać.
Staram się żyć tak, żebym w każdej chwili mogła umrzeć. Wiem, że można być szczęśliwym. Dlaczego? Bo świat jest piękny. Chciałabym się odrodzić jako zakonnik w taoistycznym klasztorze, żeby wejść głęboko w to, co przeczuwam.