Dane tekstu dla wyniku: 1
Identyfikator tekstu: IJPPAN_k123365
Tytuł:
Wydawca: Czytelnik
Źródło: Na odchodnym
Kanał: #kanal_ksiazka
Typ: #typ_lit
Autorzy: Marian Pilot,  
Data publikacji: 2002
Muzyka Piec nic nie powiedział na to. Po jakimś czasie i zastanowieniu dopiero rzekł:
- Nieboszczyca moja babusia... - powiedział i ze szczętem zaprzątnął wnukowi głowę tym wspomnieniem przedwiecznej osoby. Wnuk wstrząsnął się i począł rachować pokolenia i odmierzać lata. Pokolenia niezliczone, lat bezlik, nie mogły się pomieścić Piecowemu wnukowi w głowie. Zaś dziadzia Piec, muzyka, jakby nigdy nic ciągnął: - Nieboszczyca babusia Piecka jak życie długie nawet do książeczki do nabożeństwa nigdy nie zajrzeli i choćby najmniejszej kryski na żadnym papierze nigdzie nie postawili. Ślabikować z książek czy tam jakichś gazet czytać nie potrzebowali, bo czytać potrafili sam świat. Czytali z rosy, kiedy siadła na piołunach rosa, z chmury, kiedy się na niebie pojawiały chmury, ze szpulki nici albo z łuski cebuli, łuczywka czy tam wrót stodoły, wiechcia w czyim bucie albo świńskiej skóry. Babusia byli kobieta wiedząca. I jak czytali świat, tak umieli też na samej powierzchni świata pisać. Żadne pióra nie były im potrzebne, atramenty żadne i papiery. Dość było garstki piasku. Jeno że to był nie by- le tam piasek. W tamtych latach - het-het kiedy, przed wszystkimi wojnami, za cesarza Wilusia jeszcze - żaden pisarz, nawet na największym urzędzie siedzący, obyć się nie obywał bez piasecznicy. Co piórem na papierze nakryśli, to piaskiem zaraz za cesarskim rozkazem przysypać musi. Żeby niczyje krzywe oko rąbka cesarskiej tajemnicy z urzędowego papieru nie wyślepiło. Piasku pisarze potrzebowali więcej niż inkaustu i to nie byle tam piasku. Piasek to musiał być pisarski. Cesarscy szukali go po całym cesarstwie. Trafem czy zrządzeniem Boskim znaleźli go u nas pod Mikstatem u jednego chłopa, co miał pole pod Kościelną Górą. Piasek to był jak złoto, cieniuśki, drobniuśki , biały jak mąka, jak puch puszysty. Z Reichu, z samego Berlina ciągnęli piśmienni, żeby choć szczyptę tego wielkiego pisarskiego piasku sobie fundnąć. A kiedy nastało Miłościwe Lato, rok 1900, i poznańska pielgrzymka szła na Jubileusz do Rzymu, cały wielki sagan piasku tego wzięła ze sobą i za ten skarb od Ojca Świętego dostała błogosławieństwo i na osłodę odpust zupełny.
Wnuczek Piec słuchał z rozdziawioną gębą, bo nie pojmował wcale, dokąd stary muzyka zmierza. Ten zaś wiódł swoją powieść dalej: