- Chodzi! Słyszycie, jak tyka? - szeptali przypatrując się zegarowi.
Dzieło mistrza Hanusza ciemniało przy białym
strzelistym
filarze jak niezwykła wieża. W dolnej jej kondygnacji jaśniała tarcza stuletniego kalendarza strzeżona przez wyrzezanych w drewnie trębaczy i królów. Jeden z nich wskazywał włócznią datę dnia, przypadające święto, a także godzinę wschodu księżyca i słońca. Wyżej dwanaście pozłocistych znaków niebieskiego Zwierzyńca* opasywało wielki krąg godzin. Był to strzelec i wodnik z dzbanem, był złoty lew, byk i koziorożec, nad którym stało promieniste słońce. Były ryby, bliźnięta, rak, panna, waga, niedźwiadek i baran.
- Uważajcie! - zawołał zegarmistrz. - Zaraz wybije dwunasta.
|