Marta rozszlochała się gwałtownie.
- Biedna dziewczyna... Ani w pracy się jej nie układało, bo nie miała
drygu
do niemieckiego... - Wyciągnęła chusteczkę i przyłożyła do zaczerwienionego nosa. - Za skarby nie mogła przebrnąć poza "ja", "cumbajszpil", "langzam-langzam"... I w życiu też jakoś nie mogła się ustawić. Zawsze o krok za wszystkimi... Gdzie mąż, gdzie dzieci?
- Uspokój się! - syknęła zniecierpliwiona Krystyna. - A gdzie mój mąż, moje dzieci? To jeszcze nie powód... Zresztą co ty pleciesz? Czy to było samobójstwo?
|