owych na odpoczynek. Nazywali je "melinami".
Członkowie organizacji konspiracyjnych obsługujący punkty
odbioru poczty, niezależnie od przysięgi, którą składali przy
wstępowaniu do Organizacji, byli dodatkowo zaprzysięgani
w związku z pełnieniem nowych funkcji. Zwracano tu szczególną
uwagę na zachowanie tajemnicy, przestrzeganie maksimum
bezpieczeństwa, więc każdy z obsługujących "meliny kurierskie"
musiał przejść odpowiednie przeszkolenie.
Poczta z centrali (od rządu polskiego na emigracji) była dostarczana regularnie raz na dwa tygodnie, a w przypadkach alarmowych ilekroć zachodziła potrzeba. Oczywiście meldunki sytuacyjne, różne raporty, sprawozdania okresowe, rozkazy i wszelkie wytyczne od centrali były szyfrowane. Aby zmniejszyć objętość poczty, materiał fotografowano na błonach
małoobrazkowych
, które następnie poddawano dodatkowej obróbce chemicznej, żeby zamaskować utrwalony obraz. Do ukrycia takich przesyłek służyły książki, parasole, papierośnice, puderniczki, artykuły żywnościowe. Wykorzystywano też ubiór kuriera, zaszywając pocztę konspiracyjną w różnych schowkach.
Przerzucając ludzi i pocztę, posługiwano się zawsze hasłami,
składającymi się przeważnie z trzech członów: hasło,
odzew i kontrodzew.
|