Matka chodziła, kołysząc biodrami, oglądała portrety, żeby znaleźć taki, jaki chciałaby mieć. Pan fotograf patrzył na nią uważnie, unosił dłonie z zachwytem, prosił, by zatrzymała się na chwilę z głową uniesioną w taki sposób, gdy prezentuje cudowny profil. Podszedł do niej i pocałował w rękę. W ogóle nie zwrócił uwagi na słowa ojca. Przytrzymał dłoń matki i spojrzał w jej oczy. Drugą ręką niechcący dotknął uda Heleny.
- Zatrzymajmy tę chwilę. - Pociągnął matkę przed wielki aparat stojący na tle draperii. Ustawił piękną Helenę na tle
ciemnowiśniowej
, wymyślnie upiętej kotary. Ona zastygła w oczekiwaniu na pstryknięcie, z niezmienionym wyrazem twarzy, jakby pozowanie do portretów było jej zawodem.
- Jest pani tak piękna, Heleno, że możemy już dziś zrobić próbny portret.
|