Dane tekstu dla wyniku: 1
Identyfikator tekstu: PWN_1102000000009
Tytuł:
Wydawca: Znak
Źródło: Liberalizm strachu czy liberalizm odwagi
Kanał: #kanal_ksiazka
Typ: #typ_publ
Autorzy: Król Marcin,  
Data publikacji: 1996
m, który kontroluje wydatki lub po prostu oczekuje, że żona zgasi światło, kiedy on już zasypia? Można naturalnie powiedzieć, że trzeba odróżniać między sytuacjami trywialnymi, kiedy ograniczenie mojej wolności nie jest dla mnie szczególnie dotkliwe, a sprawami ważnymi i, co więcej, takie odróżnienie jest dla nas intuicyjnie dość łatwe do przyjęcia. Jednak także w sytuacjach poważnych jesteśmy w istocie wolni tylko wtedy, kiedy nie tylko mamy szansę, ale mamy także szansę wykorzystać tę szansę.
Po drugie, chodzi o to, żeby w jakiejś bliżej nieokreślonej przyszłości, kiedy metody psychologiczne i medyczne na to pozwolą, doprowadzić do całkowitego, stuprocentowego stosowania idei wolności negatywnej we wszystkich, nawet najbardziej intymnych lub najbardziej mgliście przez nas pojmowanych, sferach życia nie tylko publicznego, ale i prywatnego. Istotne zmiany, jakie widzimy w tym zakresie, lub jakie są postulowane , wywodzą się często z bardzo słusznych przesłanek. Dotyczy to na przykład stosunku liberalizmu, a zwłaszcza zastosowania idei wolności liberalnej do problemów feministycznych. Wybitna przedstawicielka takiej orientacji Susan Moller Otkin powiada wprost: "Czy może istnieć humanistyczny liberalizm? Teoretyczne podstawy takiego liberalizmu muszą być oparte solidnie zarówno na prywatnym, jak i na publicznym życiu. Liberalizm będzie w pełni obejmował także kobiety, pod warunkiem, że znajdziemy teoretyczne podstawy dla działań publicznych, które uznając rodzinę za podstawową instytucję polityczną, obejmą regułami sprawiedliwości także jej życie wewnętrzne . Właśnie z powodu tego silnego powiązania między rodziną a politycznym i legalnym jej kontekstem, liberalizm, który chce być humanistyczny, musi stosować swoje standardy sprawiedliwości do najbardziej nawet prywatnych naszych związków".3 I ma rację. Nie ma wszelako żadnych powodów, by tak pojmowany liberalizm nie posuwał się dalej i w czasach, kiedy jednostki są ogarnięte pasją poznawania samych siebie, a więc rozmaitych autorealizacji, autoidentyfikacji itd., nie pójść w powyższym rozumowaniu znacznie dalej. Konsekwencjami takiej postawy dla jednostkowej intymności zajmiemy się nieco później.
Zresztą rozumowanie to posunął dalej już Freud. Ciekawe, że psychoanaliza w ogóle nie jest przedmiotem uwagi zwolenników koncepcji wolności negatywnej, skoro człowiek, ich zdaniem, miałby być wyzwolony od wszelkiego rodzaju przymusu. Wszyscy, którzy w tym zakresie powołują się na radykalne sformułowanie Johna Stuarta Milla, powinni odwoływać się przecież także do walki z tymi formami przymusu, jakie są powodowane przez ciemne strony naszej psychiki i podświadomości. Sławne słowa Milla brzmią: "