Dane tekstu dla wyniku: 1
Identyfikator tekstu: PWN_1202900002165
Tytuł: Rodzina w cyberchacie
Wydawca:
Źródło: Ozon nr 5
Kanał: #kanal_prasa_tygodnik
Typ: #typ_publ
Autorzy: Tomasz Szlendak,  
Data publikacji: 2005
ewizja była medium rzeczywistości przemysłowej, jednowymiarowej. Robiła z nas - i ciągle jeszcze robi - jednakowe, nieodporne na marketing pacynki. W tym świecie wszyscy mają te same gusta kształtowane przez jednego nadawcę. Internet zaś stale zmusza do myślenia i aktywności, do ciągłego wyboru i samodzielnych poszukiwań. Jako uczestnicy "wirtualu" sieciowego możemy bez przeszkód dokonywać wyborów i jesteśmy aktywnym, kształtującym ten świat podmiotem, a nie bierną masą odbiorców teleturniejów.
Świat owinięty przez "web" ma i jasne, i ciemne strony. Zbyt często koncentrujemy się na tych złych. Taka już ludzka natura - z zasady marudna, kiedy przychodzi jej oceniać nowinki techniczne. To marudzenie ma oczywiście racjonalne podstawy. Zdaniem socjologów nowinki techniczne zmieniają życie społeczne. Czasem je wręcz rujnują, wprowadzając nowy porządek tam, gdzie panował stary, do którego ludzie zdążyli przywyknąć. Niewątpliwie najbardziej marudni jesteśmy wtedy, kiedy oceniamy wpływ nowych technologii na rodzinę. I trzeba uczciwie przyznać, że oplatająca świat sieć stron WWW nie ma najlepszych notowań. Internet z reguły jawi się nam dziś niczym jakaś piekielna Mechagodzilla rwąca na drobne strzępy delikatne relacje. Albo jako niewyczerpany magazyn obrazów deprawujących dzieci i co wrażliwszych rodziców.
Ale czy malkontenci aby na pewno mają rację? Czy aby na pewno Internet w domu to diabeł wcielony? Czy jego wpływ na życie rodzinne może być wyłącznie negatywny? Czy czeka nas tylko spowodowana stałym dostępem do sieci degrengolada i erozja związków między członkami rodziny? Absolutnie nie! Przeciwnie. Bez Internetu rodzina nie będzie w stanie solidnie funkcjonować, a może nawet... nie będzie jej wcale.