Szymek zapalił papierosa.
- Nie wiem - odpowiedział po chwili. - Może rzeczywiście
lewitował
, a może tylko ulegliśmy zbiorowej psychozie, ostatecznie zdarza się to częściej niż fruwanie nad ziemią, nie uważasz?
I tak już było przez cały czas mojej wizyty w jego domu, jedynej zresztą przez wszystkie te lata. Szymek nie miał określonego zdania co do Weisera i wszystkie kwestie przeze mnie postawione rozstrzygał podobnie: "Mogło być tak, ale mogło też być inaczej" - odpowiadał za każdym razem. Tyle lat upłynęło, a nasza pamięć jest przecież zawodna. A kiedy powiedziałem mu, że trzy lata temu, będąc w Mannheim, widziałem się z Elką, zapytał, jaki ma samochód i jak się jej powodzi. Nie dałem mu, naturalnie
|