Dane tekstu dla wyniku: 36
Identyfikator tekstu: PWN_2002000000184
Tytuł:
Wydawca: W.A.B.
Źródło: Czwarte niebo
Kanał: #kanal_ksiazka
Typ: #typ_lit
Autorzy: Mariusz Sieniewicz,  
Data publikacji: 2003
Tej niedzieli długo jeszcze unosił się w powietrzu zapach spalonych ciał. Zatorze zamarło w oczekiwaniu na kondukt trumien, który około dwunastej miał się pojawić na ulicach i płynąć w ciszy pod oknami domów. Pożar dogasł całkowicie, gdzieniegdzie dymił jeszcze jakiś plastik, kawałek żaluzji. Jednak było już po wszystkim. Uprzątnięto trupy, poparzonych i rannych odwieziono do szpitala.
Podwórka wypełniły się ciężką, świdrującą ciszą, zniknęła wrzaskliwa dzieciarnia, zamknięte okna broniły dostępu do mieszkań. Lokatorzy tkwili w milczeniu przy stołach, przy dawno wystygłej herbacie, a dzieci siedziały grzecznie na tapczanach z rączkami złożonymi jak do modlitwy. Ani jedna komórka nie zadzwoniła, jakby naraz Zatorze zostało odcięte od świata! Za to co chwila wybuchał szloch i niósł się po piętrach domów. Nawet na ulicy rzadko przejeżdżał autobus czy auto. Oczekiwanie. Oczekiwanie na niedzielny pogrzeb - festyn śmierci i czarną procesję od kościoła Franciszkanów, przez "Belzekom", do cmentarza. Jedynie przeciągłe gwizdy lokomotyw, taktujących przestrzeń w muszlach wiaduktów, były niezmienne. No i jaskółki, pikując nad ziemią, przywoływały zmianę pogody, choć i one w swych rozpostartych skrzydłach mogły uchodzić za latające krzyże. A w oddali beztroskie miasto oddychało pełną piersią, huczało życiem. Ludzie przygotowywali potrawy, nakrywali do stołów, wystawali w kolejkach po kwiaty - wszak w poniedziałek imieniny Jana i Danuty. Choć oczywiście większość wolała świętować dzień wcześniej.
Zygmunt otworzył szeroko okno i opierając się głęboko łokciami o parapet, spoglądał na dachy dzielnicy. O niczym konkretnym nie myślał, a w jego płytkim spojrzeniu odbijała się obojętność. Podobnie jak bezchmurne niebo, jego oczy wypełnione były bezbrzeżną nijakością o szarej barwie. Miał wszystkiego dosyć. Nie chciał już ani uciekać, ani walczyć, próbować się bronić, plątać w domysłach, odpowiedziach i oszukiwać sam siebie. Postanowił, że cokolwiek się stanie - podda się temu bezwolnie i ostat