- Wspaniale - odpowiedziałam. Przyznam, że byłam mile zaskoczona. Taka propozycja, w takich okolicznościach, złożona przez 92-letniego gentelmana!
Nie zdążyłam! Nie zdążyłam przeczytać mu nawet fragmentów. Odszedł cichutko do wieczności 15 stycznia 2007 roku. Uczestniczyłam w nabożeństwie i pogrzebie na
antwerpskim
cmentarzu. Żegnałam go, dziękując za to, jakim był. A była to piękna postać Polaka, który przez całe życie pozostawał wierny polskości. Tę polskość zabrał ze sobą, prosząc w ostatniej woli, aby go pochowano nie w grobie rodzinnym, lecz wśród swoich kolegów od Maczka. Odszedł jeden z ostatnich tu w Belgii. Żegnali go koledzy Maczkowcy. Było ich już tylko kilku.
BRUKSELA
|