Dane tekstu dla wyniku: 1
Identyfikator tekstu: IJPPAN_k123559
Tytuł:
Wydawca: Księgarnia Wydawnictwo Skrzat Stanisław Porębski
Źródło: Wyspa Robinsona
Kanał: #kanal_ksiazka
Typ: #typ_lit
Autorzy: Arkady Fiedler,  
Data publikacji: 1954
ruzoe odegrał jęczmień, który rozbitek siał z takim powodzeniem na swej wyspie. Dzięki niemu miał chleb i przez długie lata mógł utrzymać się na bezludziu. W moim położeniu nie zachodziła konieczność uprawy ziemi i siania zboża: przekonany byłem, że na wyspie nie pobędę tak długo jak Robinson, żyjący w tych okolicach przeszło pół wieku temu. Od tego czasu wiele zmieniło się na wodach Morza Karaibskiego, nastało tu więcej ludzi, a poza tym łacniej było przedostać się z mej wyspy na pobliski ląd.
Już o świcie następnego dnia pędziłem do papuziego gaju, ażeby znowu coś upolować, a przede wszystkim nałapać jak najwięcej żywych ptaków do chowu na zapas. Z naprawionego łuku zestrzeliłem dwie papugi, potem wlazłem chyłkiem na drzewo i długim drągiem usiłowałem strącić najbliższe młódki. Gdy to nie skutkowało, bo papugi mocno trzymały się gałęzi, przywiązałem do końca żerdzi pętlę z giętkiej liany i teraz więcej miałem powodzenia. Zaciągając pętlę na ciałach nielotnych , acz ruchliwych papug ściągałem je przemocą na ziemię. Po półgodzinnym łowieniu miałem ich dziesięć. Niepodobna było łapać więcej; nie dałbym sobie rady z trzymaniem ich w kupie. Przywiązałem je za nóżki do mego drąga. Strasznie wrzeszczały, a w całym lasku wtórowały im krzyki z kilkuset gardzieli. Gdy wreszcie ujarzmiłem i powiązałem cały dziesiątek, czym prędzej pobiegłem do jaskini.
Po drodze miałem wiele kłopotu. Więzy z lian były silne, ale papugi rozgryzały je łatwo ostrymi dziobami i by nie stracić zdobyczy, musiałem bezustannie powstrzymywać ich gorliwość niszczenia. Papugi, całe zielone, z żółtymi i czerwonymi plamami na głowie, były nieomal wyrośnięte i większe niż u nas gołębie.