Dane tekstu dla wyniku: 15
Identyfikator tekstu: PWN_3102000000040
Tytuł:
Wydawca: Książka i Wiedza
Źródło: Śladami tatrzańskich kurierów
Kanał: #kanal_ksiazka
Typ: #typ_fakt
Autorzy: Alfons Filar,  
Data publikacji: 1995
o za przesyłka? - wypytywał przesłuchujący żandarm. - Dano nam w Budapeszcie, żeby doręczyć w Krakowie. Na jaką ulicę? - podchwycił natychmiast. - Pomorska numer dwa. Tę odpowiedź też mieli ustaloną. Przy ulicy Pomorskiej 2 w Krakowie znajdowała się siedziba gestapo. Słowak notował skrzętnie. Po kilkudniowym przesłuchaniu dano wreszcie więźniom spokój. Blisko dwa miesiące w celi preszkowskiego więzienia upłynęły monotonnie.
Gdzieś na początku lipca przyprowadzono wszystkich
trzech do biura, kazano podpisać protokół i poinformować
ich, że zostaną odstawieni z powrotem do granicy węgierskiej.
Ucieszyli się w duchu z takiego obrotu sprawy, zresztą
zgodnego z dotychczasową praktyką, zwykle bowiem Słowacy
przekazywali Węgrom ludzi, którzy naruszyli granicę słowacką od
strony Węgier. Podobnie postępowała też druga strona.
Po chwili do biura wkroczyło trzech uzbrojonych w automaty
konwojentów, którzy zabrali Kulę, Motykę i Wrześniaka
na dworzec kolejowy. Gdy pociąg ruszył, zorientowali się, że
jadą nie do granicy węgierskiej, lecz w stronę generalnej
Guberni.
- Gdzie nas wieziecie? - zapytał Motyka. - Mieliśmy być odstawieni do granicy węgierskiej. - Nie wasza rzecz! - warknął żandarm. Jasno zdali sobie sprawę z sytuacji: zostaną przekazani w ręce gestapo. Porozumieli się wzrokiem. - Chłopaki, pryskamy! - rzucił po cichu Motyka. - Coś powiedział? - naskoczył na niego żandarm. - Nic. Pytałem kolego, czy nie chce mu się spać - odparował Staszek Motyka. Myśl zaczęła pracować szybko