Dane tekstu dla wyniku: 1
Identyfikator tekstu: IJPPAN_2004000000030
Tytuł:
Wydawca: W.A.B.
Źródło: Ultra Montana
Kanał: #kanal_ksiazka
Typ: #typ_lit
Autorzy: Witold Horwath,  
Data publikacji: 2005
e wysokich, wąskich prostokątów, z których kilka zasłoniętych było okiennicami, reszta zaś gazetami bądź dyktą. Theodor szedł pierwszy, a Sylvio obok niej. Po chwili zreflektował się i wziął od Sandry torbę. W bramie mrok był choć oko wykol, więc mimo że zawsze nieźle widziała w ciemności, na wszelki wypadek trzymała się jego ramienia. A już zwłaszcza potem, na schodach, które skrzypiały i trzeszczały, jakby miały się zarwać, i gdzie dziesiątki dziur i szczelin niby wnyki czyhały na jej obcasy.
Na drugim piętrze Theodor otworzył kluczem drzwi i nareszcie zobaczyła światło. A w nim duży kwadratowy pokój z podłogą z czerwono malowanych desek, różową tapetą w amorki i piecem z jasnokawowych kafli w rogu. Poczuła ten sam intensywny korzenny zapach, który wydzielali morenos z Osady.
- Rozgość się - powiedział Theodor, wskazując okrągły stół otoczony wiankiem krzeseł i taboretów. Na blacie, jak w domu Freda, stały puste butelki i szklanki. Zauważyła też sfatygowaną talię kart i serwetki zabazgrane cyframi. Siadła na wyplatanym krześle, które wydawało się najmniej brudne, a Sylvio postawił przed nią talerz z udkiem kurczaka, jabłkiem i pokrojonym w plasterki bananem.