- Złoto! - ryknął dowódca. - Rozzujta tego drugiego! I wezwijta runt!
Nie było jednak komu rozzuwać ani wzywać, bo część składu warty rzuciła się na kolana w poszukiwaniu porozrzucanych wśród liści dublonów, reszta natomiast zaciekle biła się o drugi but Jaskra. Teraz albo nigdy, pomyślał Geralt, po czym walnął dowódcę w szczękę, a padającego kopnął jeszcze w bok głowy. Poszukiwacze złota nawet tego nie dostrzegli. Jaskier bez zachęty zerwał się i pomknął przez krzaki, powiewając
onucami
. Geralt biegł za nim.
- Rata! Rata! - zawył obalony dowódca warty, po chwili wsparty w krzyku przez towarzyszy. - Ruuuunt!
|