Nie zdążyłem odpowiedzieć, bo oddziałowy zabrał Stroopa naspacer. Schielke chodził, pukając drewniakami po asfalcie celi, i milczał. Ja także.
Stroop wrócił po godzinie, zaróżowiony listopadowym wiatrem. Potem obiad: zupa
fasolowa
i kasza jęczmienna z sosem (nie lubię kasz: za długo wchodziły w skład przymusowego menu). Później niespodziewana inspekcja. Wypadła dobrze, bo w celi porządek, okna wypucowane, nigdzie śladu kurzu - czystość wzorowa. Pod wieczór spytałem Stroopa, dlaczego żałował, że nie uwierzył wiadomościom od Ojca Rotha.
- Vater Roth dawał wyraźnie do zrozumienia po wyroku sądu amerykańskiego, że mogę być wydany Sowietom lub Polakom. Gdybym zaufał jemu, a nie prokuratorom USA, to nie znalazłbym się w Berlinie i Mokotowie.
|