Dane tekstu dla wyniku: 1
Identyfikator tekstu: PWN_3102000000008
Tytuł:
Wydawca: Instytut Literacki
Źródło: Szkice piórkiem : (Francja 1940-1944)
Kanał: #kanal_ksiazka
Typ: #typ_fakt
Autorzy: Andrzej Bobkowski,  
Data publikacji: 1957
ż to czysta kostnica w porównaniu z Warszawą". Od razu z rana pojechałem do niego pomóc mu w pakowaniu. Potem zadzwoniłem do biura zapytując, czy muszę przyjść, bo mi się już nie chciało. Ale K. powiedział mi, że wczoraj wieczorem aresztowali w Prefekturze naszego najmłodszego "baranka" - 23-letniego Anatola i że trzeba pojechać, aby go stamtąd wyciągnąć. Prefektura to moja specjalność. Anatol został aresztowany, bo miał wydrapaną w swojej "carte d'identité" (dowodzie osobistym) datę urodzenia.
Wsiadłem na rower i pojechałem do Prefektury. Poszedłem od razu do urzędnika, który załatwia przedłużanie kart. Uprzejmy grubas - znam go od dawna, bo już od dwóch lat załatwia mi "moich" Polaków. Pytam go o Anatolka. Głupia historia. Przy przedłużaniu karty grubas zauważył, że Anatol ma wydrapany rok urodzenia - zamiast 1918 wstawił sobie 1919 - odmłodził się o rok. Grubas, nie mogąc zrozumieć, po co Anatol to zrobił (il n'est pas une femme et puis les femmes quand elles font ça elles ne se contentent pas avec une année...) (nie jest kobietą, zresztą kiedy to robią kobiety, to jeden rok im nie wystarczy...) Nie jest przecież kobietą, a poza tym, kiedy robią to kobiety, nie zadowalają się odmłodzeniem o jeden rok... wysłał go do domu po paszport, chcąc sprawdzić datę urodzenia w paszporcie, bo Anatol zapierał się i twierdził, że nic nie wydrapywał. Anatol wrócił do Prefektury z paszportem i tu grubas konstatuje , że i w paszporcie rok 1918 jest wydrapany i zamieniony na 1919. Tu już zupełnie zgłupiał, ale i tak chciał załagodzić i nie robić z tego użytku. Ale dureń Anatol nie tylko bezczelnie się wypierał, ale zaczął się po prostu awanturować. Wówczas grubas wysłał go pod eskortą na piąte piętro do wydziału "wydaleń" (Eloignements). Jest to taki wydział, w którym odbierają papiery, dają świstek z fotografią ważny na miesiąc, można się po drodze przesiedzieć, jeżeli są jakieś nieregularności - jednym słowem, gdy ktoś tam wpadnie, to przepadło: skazany jest na ciągłe kontrole, przychodzenie, stemplowanie i przedłużenie ważności świstka i inne szykany administracyjno-policyjne.
Znam jednego z szefów tego wydziału, Mr. V., i po dłuższym czekaniu udało mi się go dołapać. Zapytany o Anatola, od razu go sobie przypomniał. Ah, ce jeune garçon, il est de chez vous? (To ten chłopak jest od was?) Od wczoraj siedzi w areszcie. V. nie może zrozumieć, po co on wyskrobywał w karcie datę urodzenia (i znowu to samo: il n'est pas une femme...) (nie jest kobietą...). Ten francuski esprit jest jednak bardzo przereklamowany. W sumie zestandaryzowanie. V. pyta mnie, co myślę o tym. Ja t