Więc szala Mikołaja przeważyła! Dybicz jednym uderzeniem obiecywał zgnieść Polaków, jedną bitwą rzucić ich pod stopy samowładcy.
Ale na szali Polaków był duch, była miłość ojczyzny, była wola okupienia wolności własną miazgą, był zapał, było poświęcenie. Rosjanie szli wojować z nakazu cara. Polacy szli bronić ziemi. rodzonej. Rosjanie walczyć mieli o pychę despoty, o zdobycz, o rację rozboju, o słuszność łupieżcy. Polacy o triumf sprawiedliwości o godność, o wyzwolenie, o niepodległość, o byt. I szala Polaków zaciężyła znowu tak mocno, tak gwałtownie, iż zdawało się, że kohorty carskie w proch się rozsypią, że kunktatorstwo i niedołęstwo tych, którym na stare lata młodzieńcze laury się roiły, nie zaważy, nie umniejszy miażdżących sił polskich! Co więcej, że właśnie to niedołęstwo będzie głosem doświadczenia, umiejącego zapalczywość i
gorącość
przekuwać na oręż dla głębokich kalkulacji, arcydoniosłych planów!
Planów zaś tych był cały bezmiar, zatrzęsienie, las cały. Więc najpierw dyktowanie warunków carowi Mikołajowi przez króla Mikołaja, dalej powstanie Litwy, dalej interwencja Francji, dalej poparcie Anglii, dalej wypowiedzenie wojny Rosji przez Turcję, dalej jeszcze pieśń łabędzia konsula pruskiego, pana Schmidta, który przedziwnie w Warszawie działał, a rad i kieszenią pruskiego skarbu służył. I jeszcze dalej mnóstwo kombinacji, mrowie "szans" aż do tej, że naród rosyjski zrozumie, iż tu nie z n
|