Dane tekstu dla wyniku: 1
Identyfikator tekstu: PWN_3302000000032
Tytuł:
Wydawca: Studio Astropsychologii
Źródło: Wróć...
Kanał: #kanal_ksiazka
Typ: #typ_inf-por
Autorzy: Wiesława Maria Korczyńska,  
Data publikacji: 2001
I, ten duży mężczyzna, wysoki rangą oficer, zaczął się spowiadać, jak mały chłopiec szepczący przez kratki konfesjonału swe równie małe grzeszki. Tylko ON ciskał do ucha żony i zmuszał do słuchania słów, co jak ostrzem raniły każdy nerw.
- Widzisz, kiedy spotykałem się z Izą, działy się ze mną dziwne, niezrozumiałe rzeczy. Byłem innym człowiekiem... nie sobą... nie wiem, co to było i co właściwie się ze mną stało. Byłem jakby opętany, brzydziłem się siebie i tego co robię, a jednocześnie goniłem tam, jak pies za suką w czasie rui... Miałem wyrzuty sumienia, że w domu zostawiam samą Kaję, ale wystarczył jej telefon... jej namawianie bym przyjechał... i rzucałem wszystko i gnałem . Były chwile, że chciałem ją zabić, udusić własnymi rękami... o tak, ścisnąć za gardło i zadusić, aby mnie więcej nie męczyła... ta plugawa gadzina... tak... o tak - pokazywał jak zaciska na szyi kochanki swe duże dłonie. - Ale nie mogłem... Nie wiem dlaczego tak podle zachowałem się gdy dzwoniłaś ze Stanów. Ona przed tym namawiała mnie, prosiła, że jest taka biedna, samotna... Nie rozumiem co się działo... robiłem, co tylko chciała... Gdy wróciłaś, nie mogłem spojrzeć ci w oczy, dlatego uciekłem z domu. Gdy zachorowałaś nie poszedłem do szpitala... nie mogłem... Wyśmiewała, że dostałaś histerii... mówiła, że jesteś nienormalna... że wariujesz, bo za wszelką cenę chcesz mnie zatrzymać... Niuńka, nie wiem, co ona mi zrobiła... wszystko, ale to wszystko jej mówiłem... o nas... o dzieciach... o sekretach mojej rodziny. O Poli, którą Leon zdradził z moją siostrą Kaliną, o trojgu dzieciach, które mu urodziła, o Marynie, że się puszczała za młodu... powiedziałem też, że jedna córka Zyty to nie dziecko Władka... wszystko rozumiesz... Nawet przyznałem się, że spałem z ciotką Oliwii, ze starą, ponad sześćdziesięcioletnią Skorkową, gdy na przepustce jechałem zobaczyć swojego pierworodnego... a przecież miałem dopiero dwadzieścia pięć lat... To wstrętne, wiem... Wszystko powiedziałem, nawet to, czego ty nie wiesz... Co się ze mną stało... co to było?
...Namówiła mnie, aby u niej przechować twoje kosztowności, bo później nic nie dasz, a tak to chociaż to ci zabiorę. A przecież, to własność twoja i matki, bo ja nic nie miałem... A więc zawiozłem do niej, ukryła w stojącym zegarze. Gdy zabrałem, a szmatę rzuciłem... gdy ty zgodziłaś się, bym wrócił... ta przeklęta szmata zadzwoniła do Zyty, że okradłem ją z rodowych wartości... Poznała moje siostry, bo i tam ją zawiozłem, a Maryna była w jej domu... zaprzyjaźniły się.