Dane tekstu dla wyniku: 1
Identyfikator tekstu: PWN_2002000000132
Tytuł:
Wydawca: W.A.B.
Źródło: Diabeł na dzwonnicy
Kanał: #kanal_ksiazka
Typ: #typ_lit
Autorzy: Marek Ławrynowicz,  
Data publikacji: 1996
inteligenta), przycichł, zaczął nosić okulary. Włosy, które dawniej sterczały mu malowniczo w różne strony, zaczesywał teraz do góry, zgodnie z obowiązującą proletariacką modą. Krawata nie miał, kołnierzyk koszuli "a la Słowacki" wyłożył na marynarkę, co musiało budzić w nim wstręt, bo od czasu do czasu nerwowo kręcił szyją. Jeśli chodzi o ogólne wrażenie, można powiedzieć, że mocno schamiał, lecz równocześnie twarz mu wysubtelniała, co podkreślała jeszcze ogromna teczka, którą trzymał w ręku.
Do Miedzeszyna jechało się wtedy malowniczą kolejką wąskotorową Warszawa-Karczew. Mijali drewniane domy z ogromymi werandami (służące przed wojną jako podwarszawskie letniska), piaszczyste pagórki, pokryte pokrzywionymi sosnami, ścieżki wydeptane w najróżniejszych kierunkach. Krajobraz był smętny i to zapewne napełniało Sutowicza melancholią, choć próbował po dawnemu żartować, a nawet chciał się zakładać, że wyskoczy z kolejki, wdrapie się na stojącą przy torach rachityczną sosnę i jeszcze zdąży wsiąść z powrotem.
Miedzeszyńska Bursa mieściła się w dwupiętrowym budynku, niezbyt obszernym ani przytulnym, ale za to stojącym na ogromnym ogrodzonym placu, który stanowił główną jej atrakcję. Rodzice dostali pokoik na drugim piętrze, z którego Ojciec wyszedł następnego dnia do pracy i przepadł. Niespodziewanie odkrył w sobie pasję pedagogiczną. Mama zaprotestowała i Ojciec zaczął spędzać popołudnia w pokoiku, ale w ślad za nim wtłaczało się około siedemdziesięciu nieletnich, spragnionych dyskusji o życiu, opow