Dane tekstu dla wyniku: 1
Identyfikator tekstu: IJPPAN_k123008
Tytuł:
Wydawca: Wydawnictwo Iskry
Źródło: Zakątek pamięci: życie w XIX-wiecznych dworkach kresowych
Kanał: #kanal_ksiazka
Typ: #typ_fakt
Autorzy: Irena Domańska-Kubiak,  
Data publikacji: 2004
wali poważniej niż my. Przygotowania trwały co najmniej cały poprzedzający miesiąc. Zaczynało się od zakupów: trzeba było nabyć prezenty nie tylko dla wszystkich członków licznej rodziny, ale także dla służby, dla ich potomstwa oraz dla dzieci uczęszczających do szkółki prowadzonej przez panie dziedziczki. Oprócz tego kupowano ozdoby świąteczne oraz bardzo dużo pomarańczy, mandarynek, przeróżnych bakalii i innych smakołyków. Musiało tego starczyć dla domowników i gości na wiele dni świętowania.
Święta Bożego Narodzenia zawsze miały w Polsce własny, nienaruszalny rytm; były prastarym rytuałem, w którym każdy gest miał swoje miejsce i każdy człowiek swoją rolę. Przez stulecia nikomu nie przyszło do głowy, że można tu coś zmienić. Niezależnie od tego czy była to chłopska izba, czy słomą kryty dworek zaściankowej szlachty, czy rozłożysty dwór dziedzica, czy pałac jak u Czapskich w Przyłukach - wiadomo było, że na stole wigilijnym rozściela się siano pod obrusem, a w rogach jadalni stawia się snopy zboża. Jedzenie było postne , mniej lub bardziej obfite, ale nie mogło zabraknąć takich potraw, jak kutia czy kompot z suszonych owoców. Wszędzie łamano się opłatkiem nie tylko z rodziną biesiadującą przy wspólnym stole, ale także ze służbą domową i folwarczną zgromadzoną w kuchni.
"Wieczerza podawana na stole sianem pod obrusem okrytym, w obecności martwego świadka, jakim był ustawiony w kącie snop zboża roślinnego, ciągnęła się długo. Rozpoczęła się od dwóch zup - barszczu z uszkami i polewki migdałowej - i po ryb mnóstwie, występujących pod postaciami rozmaitemi zakończyła się specjałem dzieci: kutią i suszeniną. Pan Andrzej kutii łyżkę na sufit cisnął, wyciągając stąd prognostyk, co się rojenia pasieki tyczy".