Dane tekstu dla wyniku: 1
Identyfikator tekstu: IJPPAN_k123363
Tytuł:
Wydawca: Czytelnik
Źródło: Heban
Kanał: #kanal_ksiazka
Typ: #typ_fakt
Autorzy: Ryszard Kapuściński,  
Data publikacji: 2004
Na Zanzibarze nie mogę patrzeć na harce jaszczurek, ponieważ wieczorem wyłączają tu światło i muszę w ciemnościach cierpliwie czekać, aż przyjdzie dzień. Trudne są te długie i puste godziny spędzone w półśnie na bezczynnym wypatrywaniu pierwszego brzasku.
Wczoraj o świcie (który nie jest tu nigdy blady, lecz od razu purpurowy, kolorowy, ognisty) rozległ się na ulicy dźwięk małego dzwonka. Z początku odległy i przytłumiony, przybliżał się coraz bardziej, aż stał się wyrazisty, silny i wysoki. Wyjrzałem przez okno. W perspektywie wąskiej uliczki zobaczyłem Araba - sprzedawcę gorącej kawy. Na głowie miał haftowany czepek muzułmanina, z ramion zwisała mu luźno biała galabija. W jednej ręce niósł stożkowate , metalowe naczynie z dzióbkiem, w drugiej koszyk pełen porcelanowych filiżanek.
Picie porannej kawy jest tu odwiecznym rytuałem, od którego - razem z modlitwą - muzułmanie zaczynają dzień. Dzwonek sprzedawcy kawy, który ulica po ulicy o świcie obchodził swój rewir, był ich tradycyjnym budzikiem. Na głos tej pobudki zrywali się i wychodzili przed domy czekać, aż pojawi się ów człowiek roznoszący świeżą, aromatyczną, mocną kawę. Picie porannej kawy to moment wymiany powitań i pozdrowień. Chwila wzajemnych zapewnień, że noc minęła szczęśliwie, i wyrażenia wiary, że zapowiada