Dane tekstu dla wyniku: | 1 |
Identyfikator tekstu: | PWN_1302900002249 |
Tytuł: | Ofiary mrozu czy głupoty? |
Wydawca: | |
Źródło: | Trybuna |
Kanał: | #kanal_prasa_dziennik |
Typ: | #typ_publ |
Autorzy: | (AB), |
Data publikacji: | 2006 |
ktrociepłowni Kraków SA sprowadziła kłopoty na mieszkańców południowych dzielnic miasta. Jeśli cofniemy się o kilka dni, z agencyjnych depesz dowiemy się o 3,5 tys. wyziębionych mieszkań w Mysłowicach, 15 tys. w Dąbrowie Górniczej, kilku tysiącach w Wojkowicach i awarii prądu w Olsztynie. O kłopotach na drogach, wielogodzinnych opóźnieniach pociągów, pękających szynach tramwajowych i zamarzających akumulatorach nie ma co pisać. Ponad 180 śmiertelnych ofiar mrozów nie robi już na nikim wrażenia.
Choć powinniśmy się cieszyć. Co stało by się, gdyby ostre mrozy skuły Polskę nie na kilka dni, a - powiedzmy - na trzy tygodnie? Czy kraj zniósłby utrzymujące się przez dłuższy czas temperatury minus 30 stopni Celsjusza, jak miało to miejsce w 1929 r.? Albo śniegi leżące na drogach do kwietnia, jak było w 1940 r.? Każdy historyk wojskowości wie, że zimą 1941/1942 r. na terenie Polski przez 40 dni non stop temperatura oscylowała między minus 20 a minus 28 stopni. Gdyby podobne zjawisko dopadło nas dziś, jedyne, do czego zdolne byłyby rządowe sztaby kryzysowe i tabuny ekspertów, to liczenie tysięcy ofiar mrozu. A przecież w naszym kraju od ponad 200 lat notowane są najwyższe i najniższe temperatury. Gromadzone przez lata dane meteorologiczne są przedmiotem naukowych analiz. Na tej podstawie opracowywane są normy dla budownictwa, energetyki, wojska. Wszystko to wraz z sięgającym czasów piastowskich doświadczeniem ma uchronić nas przed kaprysami pogody, które mogą być nieprzyjemne, lecz nigdy nie powinny być katastrofalne. |