Dane tekstu dla wyniku: 1
Identyfikator tekstu: PWN_2002000000197
Tytuł:
Wydawca: SuperNowa - Niezależna Oficyna Wydawnicza Nowa
Źródło: Smoczy pazur
Kanał: #kanal_ksiazka
Typ: #typ_lit
Autorzy: Artur Baniewicz,  
Data publikacji: 2003
Rycerz też pomyślał trochę, nim przemówił.
- Jak ruszałem na południe, Dulnessa miała dwanaście lat. Według naszych kryteriów, jak słusznie zauważyłeś, była już właściwie dorosła. Mogła iść za mąż, choć kochający rodzice nie puszczają z domu córki, co jeszcze rosnąć nie skończyła. Teraz zacznij rachować. Trzy lata wojny. Jak miecz z młotem Maga z Saddamanki skrzyżowałem, dziewczyna piętnaste urodziny obchodziła. Po czternastych konterfekt mi przysłała. Mały obrazek był, alem wtedy wzrok miał lepszy i dostrzegłem, że chudzina, co mnie żegnała, cycasta i biodrzasta już jest. W piętnastym roku panna z dobrego domu wyprawę kończy wyszywać i kufry pakuje, bo czas to na zamążpójście najlepszy. Ale ona narzeczonego miała, więc nie rwała się przed ołtarz. A potem wieść przyszła, że narzeczony z całą chorągwią w piaskach Yougonii zaginął. Więc czekała. Rok, drugi... Rodzice sarkali. Bo panna, jak przed osiemnastym rokiem wianka nie zrzuci, do klasztoru zwykle idzie. Ludzie zaczynają taką z daleka omijać. Mówi się: z posagiem coś pewnie nie tak albo chora jest, albo wredna z charakteru, albo nawet babofilka, tfu. No bo jakiś defekt musi przecie mieć, skoro w staropanieństwie usycha. No więc przyszedł ten osiemnasty rok. Moja Dulnessa żałobę po mnie zdjęła. Jeszcze u wróżbitów za ciężkie dublony ratunku szukała, jeszcze co dzień do kościoła biegała, po trzy klepsydry na dobę się modląc, ale w końcu na duchu upadła. Mówi się, że na wieżę się pięła, by skoczyć i umrzeć jak jej ukochany... w tej księdze o mnie tak jest napisane... ale ją na schodach wojak jeden, rezerwista z cechu złotników, zdybał, co z innymi cechowymi coroczne szkolenie zaliczał. No i, słowo po słowie, zgadali się, potem polubili, a na koniec do ołtarza poszli. Jak wróciłem, to już z brzuchem chodziła. Chciałem złotniczego synalka z miejsca ubić, bo mi się kurwim widział, ale szlachcicem nie był, więc nim moi juryści umyślili, jak ów problem obejść, bo pojedynek w grę nie wchodził, trochę mi wściekłość przeszła. I na Dulnessę, i na niego. Bo przecie życie jej ocalił na tej wieży. A jest mocno w rycerskiej tradycji zakorzenione, że panna za bohatera za mąż idzie, jak ją od śmierci wybawi. Honoru by nie miała, jakby nie poszła. A ja tę dziewuszkę i za to kocham, że nie tylko lico, ale i duszę ma piękną.
Debren żałował, że pytał. Dałby wiele za zaklęcie odwracające bieg czasu. Ale takiego, mimo wielowiekowych wysiłków licznych kapłanów i magów, nikt dotąd nie zdołał opracować. Błędy pozostawały błędami jak w pradawnych czasach opisanych w Księdze Świętej, gdy ludzie byli jaroszami, żyli w raju i nie potrafili wyczarować nawet królika z czapki.