Dane tekstu dla wyniku: 1
Identyfikator tekstu: PWN_2002000000165
Tytuł:
Wydawca: http://danutabe.miastoliteratow.com/karuzela.htm
Źródło: Karuzela ku słońcu
Kanał: #kanal_ksiazka
Typ: #typ_lit
Autorzy: Danuta Błaszak,  
Data publikacji: 2003
Włożyłam do torby kosmetyki. W ostatniej chwili przypomniałam sobie o szczoteczce do zębów.
Zeszłam na dół. Chłopcy przyjechali punktualnie. Ten jego kumpel nazywał się
Grzesiek. Miał blade wyłupiaste oczy i od razu pomyślałam sobie, że wygląda
na kretyna.
- Gdzie siadasz, z przodu czy z tyłu? - zapytał Marek.
Spojrzałam na tylne siedzenie. Leżał tam puchaty beżowy koc i to chyba
przesądziło sprawę. Poczułam się okropnie śpiąca, zmęczona nieprzespaną nocą
i trudnym kolokwium.
- Z tyłu - mruknęłam.
Marek wziął ode mnie torbę i włożył do bagażnika. Położyłam się, otuliłam
się kocem. Samochód wcale nie był taki mały, zrobiło mi się ciepło i
przytulnie.
Po paru godzinach obudziłam się. Docierały do mnie strzępy rozmowy.
- Myślę, że z tymi odczuciami na wysokości to jest u każdego trochę inaczej
- mówił Marek. - Ja sam nigdy nie odczuwałem lęków związanych z przebywaniem
na wysokości...
Przetarłam oczy. Zaczęłam się zastanawiać, czy ci dzielni faceci też się
czasem boją. Ten Grzesiek to na pewno jest odważny, pomyślałam. Wygląda na
debila. Wiadomo, głupiemu łatwiej. Ciekawe, co powie ten Marek. Natężyłam
uszu.
- Nieważne, czy na balkonie, ścianie, urwisku czy w czymś, co lata. Paniczny
strach przeżyłem...
Grzesiek wtrącił parę słów, ale nie usłyszałam.
- Był to listopad, siąpił deszcz... Nocne loty w trudnych warunkach
atmosferycznych - mówił Marek. - Podstawa dolna chmur około czterysta
metrów, a górna na dziesięciu kilometrach. Chmury gładkie, bez żadnych
wybudować...
Niskie, ciężkie chmury i mżawka. Obrzydliwa listopadowa pogoda, pomyślałam.
- Ciemna noc, księżyc w nowiu. Moim zadaniem był lot po trójkącie, nad
chmurami, na wysokości dwunastu kilometrów...
Dwunastu kilometrów, powtórzyłam w myśli. Poczułam zawrót głowy. Ja tu
próbuje latać na wysokości kilkudziesięciu metrów i ciągle coś mi nie
wychodzi. I nawet Jadwiga straciła do mnie cierpliwość. A ten tutaj... Nawet
ten Grzegorz rozdziawił gębę i nie komentował. Oczywiście nie widziałam jego
twarzy, ale łatwo mogłam to sobie wyobrazić.
Marek opowiadał dalej. - Po przebiciu się przez chmury wydostałem się pod rozgwieżdżone niebo, o tak ogromnej ilości gwiazd, jakiej nigdy z ziemi nie da się zobaczyć Nabierając wysokości rozkoszowałem się tym wspaniałym widokiem. Po osiągnięciu dwunastu kilometrów i przejściu do lotu poziomego, jakoś niechcący spojrzałem w dół. W tym momencie ogarnął mnie duszący zwierzęcy strach. Pode mną, wszędzie, gdzie tylko mogłem spojrzeć, były wyłącznie