Oria spojrzała na zegarek. No, jazda! Przenoście się do następnych wcieleń, nieszczęsne przygłupki. Zaliczyliście dziś porządny kawałek złej karmy, w nowym życiu powinno wam to procentować... Jeśli istnieje jakieś nowe życie, oczywiście.
Nie znosiła egzekucji. Zawsze potem przez kilka nocy nie mogła zasnąć. Dag też nie lubił tortur, przyprawiały go o mdłości, i nawet jeśli zasypiał, budził się spocony, dygocąc od koszmarnych snów. Organizm reagował irracjonalnym, silnym stresem. Ale Dag był mężczyzną, więc miał łatwiej. Mężczyźni to proste żyjątka. Mógł rozładować część napięcia poprzez seks. Weźmie sobie do łóżka tę żółtowłosą Delfi i po kłopocie. A ona? Zostawał jej wybór między induktorem snu, neurotonerem albo pracą tak intensywną, żeby podpierać
się nosem
ze zmęczenia.
Zaczęła obmyślać, czym zajmie się przez noc.Rozdział V
|