Dane tekstu dla wyniku: 1
Identyfikator tekstu: PWN_2002000000080
Tytuł:
Wydawca: Muza
Źródło: Sami swoi
Kanał: #kanal_ksiazka
Typ: #typ_lit
Autorzy: Andrzej Mularczyk,  
Data publikacji: 1967
Mówią, że świat jest szeroki, jak morze głębokie. Ale tak naprawdę to każdy ma swój świat na swoją miarę.
Dla babci Leonii dom bez pieca, na którym można by spać i wygrzać
stare kości, to nie był prawdziwy dom. Cóż było robić? Jesień się
zbliżała, trzeba było pomyśleć o prawdziwym piecu dla babci Leonii.
Dziwna była jesień tego roku. Jeszcze w połowie października nowi
mieszkańcy Rudnik kończyli żniwa. Wyległe zboże nie obiecywało ziarna,
ale żeby zasiać nowe - trzeba było przed orką zebrać te suche badyle.
- Z tego mąki nie wytrzepiesz - mruczał Kargul, patrząc, jak Pawlak
zwozi ścięte zboże, które przypominało zrzuconą z dachu starą strzechę.
Pawlak miał przynajmniej kobyłę. Kargulowi przyszło zaprząc do wozu
dwie pozostałe krowy. Za to mógł mieć jedyną satysfakcję: zdobyty przez
Pawlaka młynarz trzymał się jego, Kargula podwórza. Kręcił się zawsze w
pobliżu Jadźki i to nie dawało Witii spokoju. Mieszając glinę,
przygotowaną do budowy pieca chlebowego, który by przypominał ten z ich
krużewnickiej chaty, wciąż zerkał na tamtą parę. Żeby zacząć budowę
pieca dla babci Leonii, musiał najpierw wynieść z kuchni zgrabny
piecyk, świecący białą emalią.
Kiedy stawiał go przy płocie, zauważył, że Kokeszko przycupnął na ławeczce blisko Jadźki. Dziewczyna obierała ziemniaki, a Kokeszko tokował, zasłuchany w swoją pieśń niczym głuszec. - Jak się wojenka zaczęła, przysięgę złożyłem, że się nie ożenię, rozumie panna Jadzia? - zaglądał jej w oczy, chcąc zwrócić uwagę na znaczące wyznania. - Ja na ten przykład zginę i kobitę wdową zostawię? Nie! Nigdy! Ja długów mieć nie lubię. - No i co z tego p