sobie ani słowa. A slogany? Każde dziecko w Polsce je zna. I ten, że cztery słowa, więc ordynacja nowa, i ten, że sprawisz radość komunistom, i ten, że veto był to głos warchoła. Kto więc wygrał wybory? Minkiewicz czy Wenda? Karpiński czy Żenczykowski? Co do tego sporu być nie może.
Rola
dziejowa
, którą spełnił, uderzyła Minkiewiczowi do głowy. Uczuł się odpowiedzialnym za kraj i za to, co napisał. Ogłosił publicznie rzecz niesłychaną. Ja was - powiada - obywatele, do głosowania namawiałem, ale wierzcie mi, że robiłem to w dobrej wierze, bo mi faceci wmówili, że sejm nowy naprawdę tę ordynację wyborczą na poczekaniu zmieni i będzie lepiej. Tymczasem okazuje się, że o ordynacji ani słychu. Tedy - powiada dalej - bardzo was, obywatele, przepraszam, że takie nieporozumienie wynikło, ale zostałem wprowadzony w błąd. Moja wina.
Jest to, przyznajmy obiektywnie, akt polityczny wysokiej klasy, ekspiacja zupełnie wyjątkowa. Minkiewicz na polskim horyzoncie politycznym zarysował się od razu jako mąż stanu wysokiej klasy. Jak to mówią w Cydzie, "dobry szermierz jest w nim od pierwszego ciosu". Cóż dziwnego, iż go zaatakowały różne hrabyki... Nie każdy umie tak odważnie przyznawać się do swych błędów politycznych. Tak odważnie i tak prędko.
|