Dane tekstu dla wyniku: 1
Identyfikator tekstu: IJPPAN_k123040
Tytuł:
Wydawca: Wydawnictwo W.A.B.
Źródło: Fabryka Muchłapek
Kanał: #kanal_ksiazka
Typ: #typ_lit_proza
Autorzy: Andrzej Bart,  
Data publikacji: 2008
ich uwagi. My zależeliśmy od olbrzymki, która stanęła nam na drodze; domyśliłem się, że to pod jej fartuchem bije serce najważniejszego rangą. Spojrzała uważnie na Dorę i błysnęła ostro zakończonym zębem ze szczerego złota. Wtedy też Jurek wysunął się naprzód i z uśmiechem, który obiecywał za dużo, coś jej szepnął do ucha. Nie wiem, co to były za słowa, ale na własne oczy widziałem, jak pod smoczycą zadrżały nogi. Objęła go ramieniem, nabrała powietrza w płuca, a my szybko przekroczyliśmy próg.
Powietrze łódzkie tak przejrzyste i świeże jak jeszcze nigdy, a ruiny wokół lśnią w jesiennym słońcu tak bardzo, że Dora mruży oczy przed nieoczekiwaną jasnością, ja zresztą też, choć przecież nie wyszedłem z grobu. Ze stojącego przed wejściem czarnego buicka z amerykańską flagą na masce wysiadł szofer i otworzył drzwi przed panią Arendt. Spytała grzecznie, czy ma nas gdzieś podwieźć, a kiedy podziękowałem, pokiwała ręką na pożegnanie. Przyznaję, wielką miałem ochotę przejechać się z nią po mieście, wiedziałem jednak, że jeśli wsiądę do samochodu, gotów jestem wyzdrowieć ze strachu, a tego Dorze nie mogłem zrobić. Buick minął nas bezszelestnie i pojechał na wschód, w stronę Warszawy, na lotnisko chyba. Kiedy już odeszliśmy z Dorą na bezpieczną odległość, nie odmówiłem sobie satysfakcji i spojrzałem na dom, z którego nie każdy mógł wyjść. Dałbym głowę, że w oknie na drugim piętrze widzę chłopca, który siedział na sali przy Reginie Weinberger. Wyraźnie do nas machał. Ale zanim uniosłem rękę, aby go pozdrowić, już go nie było.
Sędzia niespodziewanie zarządził przerwę ("Chyba wiecie, że nie tylko was mam na głowie. Ma być cisza, bo wszystko widzę."), więc wykorzystała moment i wyjęła z torebki papierosy Chaima. Gdyby się przesunęła z krzesłem do przodu, mogłaby mu je włożyć do kieszeni marynarki. Miała jednak inny plan. Usiadła na miejscu Marka, który znowu gdzieś się zawieruszył, a z jego krzesła miała już tylko trzy kroki do karku Wilskiego. Ten udawał, że czyta. Była tego pewna, bo kark nawet mu nie drgnął. Mógł te