Niekiedy świadomość narodowa powodowała podziały nawet w jednej rodzinie. Jaskrawym przykładem takiego stanu rzeczy była hrabiowska rodzina Szeptyckich. Jeden z jej przedstawicieli, Stanisław, którego znałem, podobnie jak jego żonę z domu Olizar, wywodzącą się ze starej ormiańskiej rodziny lwowskiej, był generałem Wojska Polskiego, komendantem Legionów, wraz ze słynnymi Orlętami obrońcą Lwowa przed nacjonalistami ukraińskimi, a nawet, przez pewien czas, ministrem wojny RP.
Jego brat - Roman, był arcybiskupem metropolitą lwowskim kościoła obrządku
greckokatolickiego
, czyli unickiego, albo jak się go dziś nazywa, ukraińskiego, i patriotą ukraińskim. Cała rodzina, bardzo przed wojną liczna, rozszarpywana była tymi narodowymi podziałami.
Byłem jako dziecko świadkiem wydarzenia świadczącego o zaciętości tych podziałów. Mój starszy brat cioteczny, nieżyjący już, Franek Potworowski ożenił się w późnych latach trzydziestych z panną Szeptycką. Ślub odbył się na wsi, o ile mnie pamięć nie myli, w majątku pod Lwowem, należącym wówczas do innej znanej rodziny kresowej - Gołuchowskich.
|