22.5.1943
Na koncercie symfonicznym w "Salle Gaveau". Trzy symfonie - oczywiście romantyczne. W kinie, w teatrze, w modzie - wszędzie nawrót do romantyzmu. Mam ochotę sprawić sobie aksamitny frak i spać w szlafmycy. Romantyzm unosi się nad ulicami, przebija ze strojów, z wystaw sklepowych. W połączeniu z wiosną daje to zupełnie specjalną atmosferę, w której można zupełnie zapomnieć o wojnie. Na ulicach, w ogrodach jest zacisznie. Brak samochodów, spokój. Jeszcze chyba nigdy Paryż nie był tak piękny jak teraz. Ludzie jeżdżą na rowerach i zwiedzają miasto. Jedna
Francuzka
powiedziała mi wczoraj: "Mon Dieu (Boże,), jaki ten Paryż jest czarujący. Dopiero teraz to widzę. Co niedziela jeżdżę na rowerze po mieście..."
Pierwsza symfonia Schuberta, którą napisał, mając 16 lat, pełna jeszcze reminiscencji Mozarta i Haydna. Kolorowe wstążki na wietrze. Symfonia Schumana bez wrażenia. Dobre "Larghetto". Brahms nie wziął mnie.
|