Dane tekstu dla wyniku: 1
Identyfikator tekstu: PWN_2002000000179
Tytuł:
Wydawca: W.A.B.
Źródło: Śmieszni kochankowie
Kanał: #kanal_ksiazka
Typ: #typ_lit
Autorzy: Mariusz Cieślik,  
Data publikacji: 2004
że nikt się nie dowie? Ale o czym - drę się jak opętany. Zobaczysz, mendo, tak ci dogryzę, że na ulice się będziesz bał wyjść. Wyłączę telefon, jak nie powiesz, o co ci chodzi - wrzeszczę, aż mi głosu brakuje. Ty już dobrze wiesz, o co, i ja wiem, no to wszyscy się dowiedzą. No to ci miłego dnia życzę. Jak mnie znajdziesz, to pogadamy, a jak nie, zadzwonię na komórkię. Czekaj, powiedz, kim jesteś. Powinieneś wiedzieć, złamasie. Poszukaj mnie, to na pewno znajdziesz. I brzdęk, odłożył słuchawkę.
I dopiero wtedy się obudziłem. Przypomniałem sobie ten tunel z gałęzi, w który wchodziłem wczoraj wieczorem, te korony sosen poprzetykane słońcem. Zawsze miałem ochotę zapisywać sny, w snach są najpiękniejsze obrazy, które do tego za każdym winklem zakręcają. Najbardziej lubię ten las sprzed mojego dawnego domu. Wolałbym tam ryjem rozgarniać ściółkę jak dzik niż tutaj być poważną personą. Tylko co z tego. Przecież z tym lasem jest dokładnie tak jak z babami, z taką jedną blondynką na przykład, do której nie potrafiłem wystartować. Czyli zupełnie bez sensu. Ale ona miała cycki. A tam to musiała być ruda. Niektóre tak mają. Wyglądała, jakby ją toczyli na garncarskim kole - ale tak po mistrzowsku, albo na tokarce. Bo przecież nie na frezarce. Jak Boga kocham, co ja z tą frezarką. Ależ to była dupa. A może, może miała tam wygolone. Jedną taką znałem, co sobie goliła. I jeszcze się opalała w solarium i była na równo wszędzie brązowa. Tylko jak się zajrzało do środka, to była różowa. Och, ale ona tam miała różowiutkie. Jak świeży łosoś. No nie, przecież nie śmierdziała rybą, tylko tak mi się skojarzyło. Wszędzie miała ochotę - na plaży, w pociągu, na imprezach. Jak do niej przychodziłem, to wkładała długą spódnicę i zdejmowała majtki. Nie mogłem spokojnie na to patrzeć, od razu miałem wzwód. I siadała mi ta suka na kolanach, rozpinała rozporek i wsuwała sobie. Wtedy to ja mogłem przez godzinę, ale tam na tym fotelu to czasem po minucie nie wytrzymywałem, a ona się krzywiła i szła umyć. W drugim zaś pokoju siedzieli jej starzy i siostra i oglądali telewizję. Potem wracała, ja szedłem się umyć i znowu siadała mi na kolanach, i tak mogła z pięć razy. Boże, co za bestia. Kiedyś poszliśmy razem do łazienki. Ja chciałem tylko umyć ręce, a ona niby to prała i była tylko w takiej długiej bluzce, co jej ledwo majtki zakrywała. I jak się odwróciłem, to zobaczyłem, jak się wypina, i nie wytrzymałem. Na to ona do mnie, że chyba zwariowałem, bo matka tylko do warzywniaka poszła po kiszone ogórki i w ogóle to mógłbym się umyć i zdjąć jej majtki, ale już było za późno. Ona pochylona nad tym praniem w wannie, a ja już w środku. I jeszcze taka była perwersyjna, że udawała, że pierze. Myślałem, że oszaleję. I wtedy ktoś zaszurał pod drzwiami. No i to oczywiście była jej matka, ale zdążyłem. Wszystko zdążyłem. Albo kiedyś w pociągu. W biały dzień. Było tak gorąco, że można się było zerzygać. Ona rozsuwa nogi i wachluje się pod sukienką, no to ja już nie mogę. Siedzimy w przedziale sami, a właściwie to leżymy. W pociągu pusto, ale chodzą różni konduktorzy i tego typu swołocz. I nie wytrzymałem. Wstałem i poszedłem się ochłodzić do umywalki. Wiedziałem, że przyjdzie, chociaż nic nie mówiłem. I przyszła. A tam było może metr na metr. Opierałem się tyłkiem o drzwi. Myślałem, że się za chwilę ktoś zacznie dobijać, ale nie, na szczęście.
Ale ja i tak wolę brunetki. Tylko nie mam w życiu do nich szczęścia. Ze dwie poznałem bliżej. Jedna mnie zostawiła, a z drugą nie mogłem wytrzymać, bo była jakaś pokręcona. I nie wytrzymałem. Ale tak w ogóle to zawsze chciałem mieć kurwę. To znaczy, przepraszam, prostytutkę. Taką z klasą. Strasznie mi się podobało, jak w dziewiętnastym wieku w wiktoriańskiej Anglii, gdzie kobiety nie mogły łydki pokazać, goście chodzili minimum raz w tygodniu do burdelu. Tak dla higieny, bo przecież z żoną nie