Dane tekstu dla wyniku: 1
Identyfikator tekstu: IJPPAN_k1246
Tytuł:
Wydawca: Wydawnictwo Iskry
Źródło: Powidoki
Kanał: #kanal_ksiazka
Typ: #typ_fakt
Autorzy: Marek Nowakowski,  
Data publikacji: 2010
Pamięci kozaków
Bywali kiedyś kozacy. Mistrzowie ulicznych bójek dla samej tylko sztuki bicia. Nie dla rabunku. Nie służyli swymi pięściami nikomu. Nie z okrucieństwa i upodobania do fizycznej przemocy. Jedynie z potrzeby sprawdzenia swych możliwości. Jak na rycerskich turniejach walczyli o palmę pierwszeństwa. Dla rozkoszy zwycięstwa. Dla chwały. Dla pełnych uwielbienia spojrzeń dziewczęcych. Tacy mistrzowie pięści zdobywali uznanie współczesnych. Pamięć o nich przekazywano potomności. Krążyły z pokolenia na pokolenie gadki i ballady o tych ostrych chłopakach, którzy trzymali fason. Była w tym zachowana ciągłość. Duma ze swego dziedzictwa. W latach 50. kozacy pięści buszowali po zabawach u Wedla, Elektryków, w Telekomie. Zaznaczali swą obecność efektownymi bójkami. Często bili się o dziewczyny. Komu prześle całusa i odda swą rękę! Oczywiście nie szło tu jeszcze o miłość dozgonną, małżeńską. Kozacy byli bardzo młodzi. Dziewczyny też. Szlak tych "kozackich zagonów" prowadził od Zacisza, Targówka, bazaru Różyckiego, po Polonię, Dworzec Główny, do zieleniaka na Opaczewskiej. Zdarzały się im boje z przewagą przeciwników. Zastawiano na nich pułapki. Najlepsi wychodzili z opresji zwycięsko i bez szwanku. Tym barwniejsze później bywały opowieści o ich sukcesach. Musieli również walczyć o tron. O tytuł niekwestionowanego kozaka nad kozakami. Kozak obdarzony wawrzynem mistrza Pragi bezwarunkowo musiał zmierzyć się z najlepszym z Grochowa, Zacisza czy Targówka. W ten sposób zdobywał tytuł mistrza całego miasta po prawej stronie Wisły. Wspomnieć jeszcze należy o pojedynkach mistrzów wszechwag Pragi i Warszawy po drugiej stronie rzeki. Spotkać się mogli w nocnej knajpie, na ulicy, w chaszczach nad Wisłą. Wpierw mierzyli się nawzajem zimnym, wzgardliwym spojrzeniem, potem chłostali obraźliwym słowem. Wreszcie zabierali się do rękoczynów. Gama sposobów i środków stosowanych w walkach była nieskończenie szeroka. Cios łbem, zmagi, kopy, boks o charakterze zbliżonym do ringowego. A kiedy ogarniała furia, dozwolone było już wszystko. Czasem walka kończyła się wypowiedzianym głośno - lepszy jesteś! Przeciwnik uznawał się za pokonanego i ustępował z placu boju. Bywało także zawieszenie broni. Tłukli się i tłukli, nie mogąc się pokonać. Odkładali finał do następnego razu.
A te walki, wyczyny "samotnych jeźdźców" z nawałą przeciwników. Gdzieś ich dopadli mściciele, pokonani w innych bójkach, zebrali się w kupę i chcieli wziąć rewanż. Samotny kozak nie dał się jednak. Rozgromił ich. Jak uciekali! Ilu zostało powalonych na arenie! Bajczarska gadka przekazywała wyczyny herosa, koloryzowała i wyolbrzymiała, czyniąc z tego barwne sagi, których się słuchało z wypiekami na policzkach. Ci legendarni najlepsi! Atom, Globus, Bimber, Lew, Stasiek, Strzelec... Władcy dzielni