W pałacu bracia pokłonili się do ziemi dostojnikowi egipskiemu i złożyli mu dary przesłane przez Jakuba. Józef powitał ich, obejrzał dary i zapytał o zdrowie ojca. W pewnej chwili podniósł oczy na Beniamina, braciszka swego i taka tkliwość nim owładnęła, że tylko z najwyższym wysiłkiem powstrzymał łzy. Czym prędzej wyszedł do pobliskiej komnaty i wypłakał się bez świadków. Potem umył twarz i powróciwszy do sali biesiadnej, kazał podać do stołu.
Podczas uczty Józef troszczył się, by młodemu
Beniaminowi
przypadły najlepsze i największe kąski. I wnet zapanowała przy stole taka wesołość, że wszyscy się popili.
Józef ponownie wystawia braci na próbę
|