Dane tekstu dla wyniku: 1
Identyfikator tekstu: PWN_2002000000149
Tytuł:
Wydawca: W.A.B.
Źródło: Wolna Trybuna
Kanał: #kanal_ksiazka
Typ: #typ_lit
Autorzy: Christian Skrzyposzek,  
Data publikacji: 1985
ziałalności mogłem wreszcie zrezygnować; korzystałem z nagromadzonych w tej dyscyplinie doświadczeń jedynie wówczas, kiedy nie miałem innego wyjścia: w potyczkach z kontrolerami Komunikacji Miejskiej, z łobuzerią podmiejskich dzielnic Warszawy etc. Do dzisiaj korzystam z atutów mojej sprawności fizycznej i nie zamierzam z nich zrezygnować. Okoliczność, że w razie potrzeby umiem o swoje prawa walczyć , dostarcza mi sporej porcji poczucia pewności siebie i ułatwia mi obcowanie ze Społeczeństwem.
W ciągu minionych dziesięciu lat nauczyłem się płynnie mówić i pisać w trzech językach, oraz odbyłem dwie podróże na zachód Europy. Ostatnia z tych podróży trwała ponad rok i dzięki temu miałem niejedną sposobność, by z bliska przyjrzeć się politycznej rzeczywistości Zachodu. Jestem człowiekiem bywałym, dobrze wychowanym, wykształconym i - jeżeli nie widzę innego wyjścia - bezwględnym . Nigdy dotychczas nie ujawniłem moich społeczno-politycznych poglądów, nigdy nie wdałem się publicznie w dysputę o charakterze filozoficznym. Nie dlatego, iżbym nie miał nic do dodania , tylko z głębi przeświadczenia, że nie należy rzucać słów na wiatr, natomiast ani chwila to, ani miejsce odpowiednie na to, aby mówić prawdę . Dzięki owej - bynajmniej nie przez roztropność dyktowanej - wstrzemięźliwości, zdobyłem sobie zaufanie tak Partii, jak bezpartyjnych kręgów młodzieży akademickiej. Co nie oznacza, że byłem, czy jestem przez swoje środowisko lubiany . Nigdy nie byłem człowiekiem specjalnie lubianym. Aby być powszechnie lubianym , trzeba już to być istotą przeciętną i dla nikogo nie groźną, już to ulubieńcem Fortuny, przypadkiem niesłychanie rzadkim, człowiekiem, któremu się wszystko udaje i który w swoim fenomenalnym darze podobania się jest zarazem tak dalece odległy od normy , iż nikt mu tego szczęścia nie jest w stanie zazdrościć . Nigdy nie byłem ani pierwszym, ani drugim. Moja Fortuna pomogła mi wprawdzie, mimo mój nader młody wiek, zostać adiunktem Instytutu Fizyki, niemniej, moim zdaniem, ja sobie na to wyróżnienie sowicie zapracowałem. Nie widzę nikogo, kto w mojej działalności naukowej mógłby mnie z powodzeniem zastąpić.
Moje poglądy społeczno-polityczne oraz filozoficzne wyłożę, gdy uznam, że chwila do tego stosowna. Jak dotąd wszystko wskazuje na to, że raczej należy trzymać język za zębami.