***
Korytarzem szła spłakana Kyra. Nie mogła patrzeć, jak Morgan bezwolnie poddaje się zabiegom służącego, który go przebiera i czesze. Wcześniej próbowała rozmawiać z mężem, prosiła, potem krzyczała, ale i to nie pomogło na jego martwotę, więc wyszła. A raczej uciekła. Zrozpaczona oparła się o ścianę, zakryła rękami oczy i
szlochała
do utraty tchu.
Gdzieś na dole trzasnęły drzwi. Gubernatorowa spróbowała się otrząsnąć. Nie chciała, żeby ktoś widział ją w takim stanie. Otarła łzy, wyprostowała się i poczuła, jak coś ją ciągnie do tyłu. To falbanki czepca zaczepiły o drzazgę w boazerii.
|