Nikogo nie było w domu, który przyjął ją zimnem i nieprzyjemną ciszą. Wyjętą z kieszeni kajzerkę włożyła do chlebaka. Będzie dla Kai na śniadanie.
Zrobiło się późno. Szybko obrała ziemniaki, a ze skrawków mięsa, kupionych na
bazarku
po obniżonej cenie, przygotowała gulasz. Słoik kiszonej kapusty doskonale przydał się jako surówka. Chwilę trzymała w ręku ten słoik, przypominając sobie, jak gosposia Sławki Tarnawskiej pomagała jej w październiku szatkować główki kapusty, które bardzo tanio nabyła u znajomego gospodarza. Dopilnowała przy tym, aby wszystko było gotowe koniecznie przed Wszystkimi Świętymi, bo wówczas zawekowana kapusta nie ulega zepsuciu. Istotnie, z otwartego słoika smakowicie zapachniało.
Następnego dnia Marta zatelefonowała do Alicji, jeszcze raz gorąco dziękując za okazaną troskę i pomoc. Od tego czasu kobiety często korzystały z dobrodziejstwa posiadania sprawnego telefonu. Nawiązała się pomiędzy nimi szczególna więź sympatii, a nawet pewien rodzaj przyjaźni. Alicja okazała się osobą niezwykle ciepłą i opiekuńczą.
|