będziemy sąsiadami. Czy bardzo głośno chrapiesz?
– Tylko wtedy, gdy śpię na wznak, panie kapitanie.
– Nie przejmuj się. Ja chrapię w każdej pozycji – odparł z uśmiechem
kapitan, witając się z Wilmowskim i Smugą wchodzącymi kolejno na
pokład.
– Czy wszystko przygotowane do odjazdu? – zapytał Wilmowski.
– Kotły trzymamy pod parą już od świtu – odpowiedział Mac Dougal.
– Jeśli pan gotów, to możemy podnieść kotwicę – polecił
Wilmowski.
Po wąskich, żelaznych stopniach weszli na górny pokład, gdzie umocowano łódź wyciągniętą z morza. Mac Dougal stanął na mostku
kapitańskim
; natychmiast zaczął wydawać rozkazy.
Wkrótce też rozległa się syrena okrętowa. Tomkowi wydało się, że
pokład drży pod jego stopami. Usłyszał chrzęst łańcuchów podnoszących
kotwicę. Syrena po raz trzeci zahuczała głuchym basem. Statek drgnął,
jakby nagle ożył, i nieznacznie zaczął zmieniać swoje położenie.
– No, Tomku, rozpoczęliśmy naszą pierwszą wspólną wyprawę – zagadnął
Wilmowski.
– Patrz, tatusiu! Wygląda, jakby brzeg odsuwał się od nas, a nie my
od niego – zawołał Tomek.
|