- Donec non alia magis...
Czas przeszły, w którym toczą dialogi bohaterowie horacjańskich strof, nie ma tu nic do rzeczy, on - pan Zygmunt - miłym dopiero będzie, i to już w niedalekiej przyszłości, i to nie jej dotyczą wyrzuty kochanka. Trzeba przyspieszyć tylko sprawę rozwodową w konsystorzu, przewalczyć przeszkody, unieważnić małżeństwo z Piotrem Orzeszko. "Zwyciężę albo
umrę
!... Wsparta wiarą w silne uczucie człowieka, którego c o r a z b a r d z i e j kocham, nie rozpaczam, ale jednakże cierpię".
Na razie powodów do cierpienia nie ma i właściwie nie wiadomo, dlaczego "struny nerwów" zaczynają być znów tak "boleśnie rozstrojone". Trwoży się na zapas: "co albo kogo kocham, zaraz tracę, albo wydaje mi się, niepotrzebnie, że nie jestem kochana..." Już nie tylko na swe wargi, ale i na usta powieściowej bohaterki przywołuje raz po raz imię: Zygmunt... Zygmunt... Zygmunt...
|