Dane tekstu dla wyniku: 1
Identyfikator tekstu: PWN_3102000000068
Tytuł:
Wydawca: Iskry
Źródło: Czerwona nić : ze wspomnień i prac rodziny Lederów
Kanał: #kanal_ksiazka
Typ: #typ_fakt
Autorzy: Stefan Leder, Witold Leder,  
Data publikacji: 2005
iejskiej i metra są mi bardzo bliskie, budzą wspomnienia i uczucia. Jest coś dziwnego w tym poczuciu więzi. W tak wyraźnej i jednoznacznej formie nie tkwi ono w mojej świadomości w stosunku do żadnej ze stolic europejskich, wobec żadnego kraju ani narodu. Jestem - jak już zaznaczyłem - kosmopolitą i w każdym z bliskich mi krajów europejskich, a więc w Polsce, Związku Radzieckim, Niemczech i Francji czuję się jak w domu. Ale żadne z wielkich miast europejskich nie jest mi tak bliskie jak Berlin.
Wydarzeniem, które wywarło największe wrażenie i pozostawiło najgłębszy ślad w mojej świadomości był tzw. pucz Kappa. Siedzieliśmy z Mamą na stacji kolei podmiejskiej i czekaliśmy na pociąg, żeby wrócić do domu. A pociągu jak nie było, tak nie było. Dowiedziałem się wówczas, że pewien wysoki przedstawiciel administracji państwowej o zdecydowanie monarchiczno-prawicowych poglądach, niejaki Generallandschaftsdirektor z Prus Wschodnich (już sam tytuł jest wart złota) ogłosił pucz, zamierzał obalić demokratycznie wybrany, legalny rząd republikański i maszerował na Berlin na czele wiernej kajzerowi dywizji Ehrhard wraz ze zbieraniną różnych antyrepublikańskich Freikorpsów (tego samego autoramentu, co ci, którzy walczyli z nami o Śląsk). Rząd przygotowywał się do ucieczki, wydając szefowi Reichswehry, gen. von Seecktowi, rozkaz przecięcia puczystom drogi do Berlina, co ten honorowy oficer skwitował cyniczną uwagą, że "wojsko nie strzela do wojska". W przypadku puczu Kappa natomiast w obronie legalnego rządu musiały wystąpić związki zawodowe, które ogłosiły strajk generalny. Właśnie świadkami tego strajku byliśmy z Mamą na małej stacyjce pod Berlinem. Wkrótce dowiedziałem się, że w ciągu kilku godzin cała ta żałosna, a jednocześnie groźna awantura z puczem skończyła się, jakby ją huragan zmiótł. Nietrudno sobie wyobrazić, jakie to na mnie wywarło na wrażenie. Od tego czasu wiersz lewicowego XIX-wiecznego poety Georga Herwegha, wówczas bardzo popularny w ruchu robotniczym: Alle Räder stehen still, wenn dein starker Arm es will ("Wszystkie koła staną, gdy twe ramię tak zechce"), nabrał dla mnie bardzo głębokiego i wielce konkretnego znaczenia. Zresztą, ten cały pucz nie był tylko kiepskim żartem - nie wolno zapominać, że niewiele później odbył się "marsz na Rzym" faszystowskich czarnych koszul i została zainstalowana dyktatura Mussoliniego.
Niedługo potem skończył się nasz pobyt w Niemczech. Policja już nie chciała się godzić na działalność Papy i odmówiono mu zezwolenia na dalszy pobyt w Niemczech jako "niepożądanemu obcokrajowcowi". Papa pojechał do Moskwy, my wkrótce potem z mamą i moim młodszym bratem pojechaliśmy za nim. W tym roku dostałem na urodziny aparat fotograficzny, gorliwie uczyłem się z samouczka fotografowania i od tego czasu przez całe życie z pewnym przerwami, spowodowanymi przez "siły wyższe", towarzyszą nam moj