Dane tekstu dla wyniku: 1
Identyfikator tekstu: PWN_2002000000121
Tytuł:
Wydawca: Noir sur Blanc
Źródło: Opowiadania 1974-1979
Kanał: #kanal_ksiazka
Typ: #typ_lit
Autorzy: Sławomir Mrożek,  
Data publikacji: 1979
4
Chociaż Moniza nalegała, żebym przeniósł się do "Excelsioru", odmówiłem. Wtedy, po pierwszym spotkaniu, rozstaliśmy się przed hotelem. Najpierw Moniza zaproponowała, żebyśmy poczekali w hallu, aż szofer Vladyslav wróci z moją walizką i Mike'em. Sprzeciwiłem się jednak grzecznie, pomny zasady, że nie należy narzucać się świeżo poznanym znajomym, a także, że im chłodniejszym się jest wobec kobiet, tym bardziej przywiązuje się je do siebie. Powiedziałem więc, że poczekam przed hotelem. Moniza kazała wynieść trzy krzesła, ja jednak z godnością oświadczyłem, że postoję. Starszy dżentelmen nie opuszczał nas ani na chwilę, dopiero kiedy Moniza posłała go do apartamentu po flakon wody kolońskiej, odszedł, choć niechętnie, i zostawił nas samych. Wtedy Moniza zapytała pośpiesznie, jak długo zamierzam pozostać w Wenecji. Odparłem, że nie wiem jeszcze dokładnie, ponieważ to zależy od stanu moich interesów. Nie określiłem ich bliżej, tylko dałem do zrozumienia, że są to sprawy poważne i złożone. W istocie nie miałem w Wenecji żadnych spraw do załatwienia. Ani w Wenecji, ani gdzie indziej, ale nie wydawało mi się słuszne przyznawać się do tego. Staliśmy więc tak przed "Excelsiorem", a zauważyłem, że wszyscy wpatrują się w Monizę z ciekawością i uwielbieniem; przy okazji przyglądając się i mnie i gubiąc się zapewne w domysłach, kim jestem i jak się to stało, że tak poufale gawędzę z gwiazdą znaną i ubóstwianą na wszystkich kontynentach. Kiedy Moniza dowiedziała się, że pochodzę ze Wschodu, przy czym nie określiłem bliżej mojego kraju, jej zainteresowanie stało się bardzo żywe. Zażądała, żebym jej dokładnie opisał krajobraz stepowy, o którym tyle słyszała. Zatoczyłem ręką szeroki krąg, mówiąc: - At, daleko, daleko... - na co zaświeciły się jej oczy i wyznała, że dusi się w ciasnych ramach cywilizacji. Wtedy ukazał się u wyjścia z hotelu jej towarzysz, niosący flakonik. Zapytała szybko, czy jestem zadowolony z hotelu, w którym mieszkam, i dodała, że "Excelsior" jest wprawdzie nudny, jako modny hotel światowej socjety, ale zapewnia wszelkie wygody. Odparłem na to, że my, ludzie Wschodu, przyzwyczajeni jesteśmy do życia prostego, nie dbamy o komfort, moje interesy zaś łączą się w jakiś sposób z siedzibą, którą obrałem. Na poparcie moich słów wspomniałem o starodawnym zwyczaju wkładania surowego mięsa pod siodło i pędzenia potem przez cały dzień galopem, aż mięso skruszeje i nadaje się do spożycia. Podszedł szpakowaty dżentelmen, podał jej flakonik, który ona przyjęła obojętnie i nawet mu nie podziękowała. Jednocześnie na zakręcie ukazał się chrysler, wiozący moją walizkę i Mike'a. Vladyslav wyskoczył, zdjął czapkę, przytrzymał ją przy piersi i otworzył Mike'owi drzwi, a następnie wyciągnął moją walizkę z bagażnika. Bałem się, że walizka się otworzy i wszystko się z niej wysypie, bo jeden zamek był zepsuty i tylko ja wiedziałem, jak się z nim obchodzić. Na szczęście nic takiego się nie stało. Podniosłem walizkę i podziękowałem za wszystko. Nastąpiła kłopotliwa chwila.
- Chwileczkę, Jerry - zwróciła się Moniza do starszego dżentelmena z nerwowym ożywieniem i sztuczną swobodą. - Dlaczego by nie zaprosić pana na dzisiejszy wieczór? Mamy dzisiaj przyjęcie z okazji festiwalu - wyjaśniła. Okropne nudy, ale niech mi będzie wolno narazić pana na to nudziarstwo, proszę to zrobić dla mnie. Czy ma pan wolny wieczór? Później moglibyśmy się zabawić w swoim kółku.