Dane tekstu dla wyniku: 1
Identyfikator tekstu: IJPPAN_k123351
Tytuł:
Wydawca: Czytelnik
Źródło: Requiem dla ziemiaństwa
Kanał: #kanal_ksiazka
Typ: #typ_fakt
Autorzy: Mieczysław Jałowiecki,  
Data publikacji: 2003
Niełatwo mi było przyzwyczaić się do miejscowego dialektu i do swoistego przekręcania liter. Mego teścia zwano panem Rumockim, nie mówiono "przez most" ale "bez most", nie mówiło się "bez czapki" ale "przez czapki", na dziewczyny w polu pokrzykiwało się "ty selero jedna", a każde zdanie zaczynało się "ade". Dużo było również naleciałości niemieckich, jak "hakanie" buraków, "rapsik" czy "pyry" lub "dryl".
Józefiak miał syna Antka, który zaczął swoją służbę jako chłopak stajenny przy dawnym stangrecie kamieńskim Zawadzie, który go niemiłosiernie ciągał za uszy; potem był fornalem, ja zaś zastałem Antka jako pełniącego obowiązki stangreta. Niestety, u Antka wszystko poszło w siłę, zostawiając mało miejsca dla rozumu, toteż po krótkim czasie wrócił do stajni fornalskiej, a na jego miejsce przyszedł świetny stangret, milczący i siedzący stylowo na koźle Józef Olejnik, syn stangreta z sąsiedniego majątku Dębe, znanego z hodowli koni.
Do arystokracji podwórzowej należeli oczywiście majstrowie, a wśród nich wyróżniał się stary kowal kamieński nazwiskiem Kujawski. Był to doskonały rzemieślnik i mechanik, a przy tym specjalista od kucia koni. W razie potrzeby potrafił być też dentystą i obcęgami lub palcami wyrywać bolące zęby. Wiele zębów wyrwał i wiele szczęk nadwyrężył, tego nie wiem, ale często widywałem tego lub innego ze spuchniętym niczym bania policzkiem.