Dane tekstu dla wyniku: 1
Identyfikator tekstu: IJPPAN_k0RLG346
Tytuł:
Wydawca: Oficyna Wydawnicza Branta
Źródło: Na przekór i na bakier
Kanał: #kanal_ksiazka
Typ: #typ_fakt
Autorzy: Ryszard Sługocki,  
Data publikacji: 2008
To był właśnie nasz pociąg. Łódź nazywała się teraz Litzmannstadt i leżała w III Rzeszy. Polakom bez zezwolenia nie wolno było tam jeździć. Również Białystok był niedostępny bez wiz, gdyż znajdował się w Związku Sowieckim. Jechaliśmy więc do Skierniewic "międzynarodowym" pociągiem podmiejskim. W doczepionych do niego wagonach dla tubylców panował ścisk, co nie przeszkadzało jednak Niemcom dokonywać kontroli dokumentów i zawartości walizek. Torowali sobie drogę kolbami karabinów.
Ze stacji do wsi Czerwonka musieliśmy dojść pieszo z bagażami ponad trzy kilometry. Chałupa składała się z kuchnio-izby oraz izby paradnej. W kuchnio-izbie ściany były poczerniałe od brudu i dymu, a zamiast podłogi była polepa . Trzeba było po niej chodzić ostrożnie, bo często zaglądały tam kury i zostawiały ślady bytności. W "izbie paradnej", za pomalowanymi na biało drzwiami, była podłoga z desek pomalowanych na czerwono, ściany pomalowane na jasnoniebiesko, sufit na zielono, stół pokryty był haftowaną żółtą serwetą, koronkowe białe firaneczki wisiały w oknach i dwa łóżka miały poduszki ułożone pod sufit. Pięknie było.
Zamieszkaliśmy w izbie paradnej. Gospodyni przeznaczyła na ten cel jedno z łóżek. Miała na nim spać matka. Dla mnie i brata ułożono sienniki na podłodze. Było gorąco i duszno, a przysłoniętych firaneczkami okien nie dało się otworzyć, gdyż zabite były gwoździami na stałe.