Dane tekstu dla wyniku: 1
Identyfikator tekstu: PWN_3102000000071
Tytuł:
Wydawca: Wydawnictwo Naukowe PWN
Źródło: Obyczaje w Polsce : od średniowiecza do czasów współczesnych : praca zbiorowa
Kanał: #kanal_ksiazka
Typ: #typ_fakt
Autorzy: Andrzej Chwalba (red.),  
Data publikacji: 2004
która współżyła z nimi na co dzień, nie jest znany. Stosunek Kościoła do husytów był wrogi i represyjny, podczas gdy ogół społeczeństwa nie był im szczególnie niechętny. W zastanawianiu się nad stosunkiem do obcych nie chodzi o to, by po raz kolejny rozważać kwestię istnienia świadomości narodowej w Polsce średniowiecznej, ale by wiedzieć, w jaki sposób traktowano obcych, gdy kontaktując się z nimi na co dzień, dostrzegano ich odmienność językową, obyczajową, czasem inny wygląd i status prawny.
Należy potwierdzić, że dochodziło w Polsce do konfliktów o charakterze narodowościowym, także w czasie pokoju (animozje związane z trwaniem konfliktu zbrojnego były rzeczą naturalną). Niechęć budziło uprzywilejowanie obcych przybyszów (np. rycerstwa niemieckiego na Kujawach przez księcia Siemomysła czy osadników niemieckich), ale nie dochodziło do konfliktów narodowościowych. Dostrzegając swobody kolonistów, polscy kmiecie chcieli podobnych. Z kolei rycerstwo polskie na Kujawach, które czuło, że rycerze niemieccy zagrażają im w awansach na książęcym dworze, wywołało bunt skierowany przeciwko księciu (1277/1278). Represje Władysława Łokietka wobec niemieckiego mieszczaństwa Krakowa w latach 1311-1312 były reakcją na bunt mieszczan kierowanych przez wójta Alberta. Skierowane zostały w większości przeciwko ludności niemieckiej, ona to bowiem zbuntowała się na rzecz króla czeskiego Jana Luksemburczyka. Konflikty narodowościowe, jakie pojawiły się w miastach w późnym średniowieczu, wiązały się z kolei z napięciami społecznymi, kiedy to starszyzna cechowa i rady miejskie (często niemieckojęzyczne) broniły swych interesów i władzy, ograniczając liczbę warsztatów i pracowników, co uderzało w pospólstwo (polskojęzyczne). Czy to brak tolerancji podsycony niezadowoleniem z węgierskich rządów doprowadził w Krakowie w 1377 r. do gwałtownego wystąpienia przeciwko Węgrom z otoczenia królowej Elżbiety Łokietkówny? Czy te przykłady świadczą o braku tolerancji Polaków? Przecież jednocześnie do Polski napływały rzesze dobrowolnych osadników obcych (Flamandów, Niemców, Walonów, Żydów, Włochów), a obok spotykanych ówcześnie stwierdzeń o naturalnej niechęci Polaków i Niemców pojawiały się i takie, które mówiły, że "[...] nie ma na świecie innych tak przyjaznych wobec siebie ludów jak Słowianie i Niemcy". Jednoznacznej odpowiedzi udzielić się chyba nie da, choć Benedykt Zientara w pewien sposób ją zasugerował, stwierdzając, że: "[...] między partykularnymi więziami lokalnymi i dzielnicowymi a więzią ogólno chrześcijańską niewiele zostało miejsca na wspólnotę narodową". Bronisław Geremek jeszcze dobitniej dał do zrozumienia, że współczesne pojęcie tolerancji nie przystaje do warunków średniowiecznych i w wypadku społeczeństwa średniowiecznego rzetelniej jest operować zależnością typu swój-obcy: [...] w kulturze [...] średniowiecza obcy jest z zasady przedmiotem niechęci i nieufności. [...] Pochwały obcych, postawa otwarta wobec cudzoziemców i cudzoziemszczyzny spotykane w piśmiennictwie średniowiecznym przynależą do programu kultury uczonej, są funkcją zamierzeń ideologicznych czy politycznych. W domenę umysłowości zbiorowej przenosić je trudno. W sferze postaw zbiorowych obserwować raczej można, w jaki sposób dokonuje się oswajanie obcych przez przypisanie ich do innego rodzaju więzi; w cudzoziemskim przybyszu rozpoznaje się swojego, bo przynależnego do kleru, do rycerstwa, do znanego zakonu, etc.5 Jedyne, co można dodać, to fakt, iż po rozszerzeniu granic Królestwa Polskiego na Ruś Czerwoną i po zawarciu unii z Litwą Polacy siłą rzeczy musieli uczyć się otwartości wobec obcych. Od połowy XIV w. w granicach państwa znaleźli się Rusini, którzy mówili i pisali w innym języku oraz byli innego wyznania. Po 1466 r. (przyłączenie Prus Królewskich) poddanymi królów polskich, i to zamieszkującymi zwarte terytorium, stało się jeszcze więcej Niemców niż w procesie osadniczym. Wciąż napływali do Królestwa obcy przybysze: Żydzi, Ormianie, Wołosi, Włosi, Słowacy (Spisz), Grecy, Tatarzy, Litwini. Od dobrej koegzystencji tak licznych i odmiennych religijnie , językowo, obyczajowo i prawnie społeczności zależało powodzenie w funkcjonowaniu państwa. Skoro udało się pogodzić ich wspólne w ramach Królestwa Polskiego funkcjonowanie, jest to najlepszym świadectwem opanowania umiejętności akceptowania odmienności. Zajęło to oczywiście dużo czasu, a sposoby i granice akceptacji zależały od rodzaju odmienności, ale przede wszystkim było to zasługą długotrwałej koegzystencji, która zwłaszcza na wsi doprowadziła do asymilacji kulturowej. Trudniej ten proces przebiegał w tych miastach, w których istniał silny patrycjat niemieckiego pochodzenia, bo ze względów ekonomicznych był on zainteresowany utrzymywaniem ścisłych kontaktów z rodzinnymi stronami. Stąd m.in. brały się starania o zachowanie niemieckiego jako języka urzędowego w miejskich instytucjach i cechach. Nieco inaczej wyglądała sprawa współżycia społeczności polskiej i żydowskiej. Żydzi byli co prawda obecni w Polsce przynajmniej od XI w., ale zupełnie różnili się od miejscowych pod względem obyczajowym i religijnym. Z jednej strony dochodziło do utarczek mieszkańców miast polskich z Żydami, a z drugiej do opieki państwa nad nimi (status servi camerae ducis). Żydzi przybywali do Polski chętnie, byli tu bowiem na ogół lepiej traktowani niż w innych krajach. To lepsze traktowanie zapewniały im specjalne przywileje, posiadanie samorządu i odrębności prawnej, zagwarantowanych przez monarchów. Korzystne dla ekonomicznej pozycji Żydów ustawodawstwo książęce i królewskie stanowiło dobrą pożywkę dla niechęci miejscowych w stosunku do nich. Antyżydowskie ustawodawstwo kościelne, wieści o pogromach Żydów w zachodniej Europie oraz pozycja, jaką mieli w handlu i skarbowości, potęgowały atmosferę wzajemnej nieufności. Dochodziło do prób ograniczenia przez władze miast przywilejów Żydów, a nawet do przejawów nienawiści i prześladowań. Nie przybrały one jednak takiej postaci i skali, w jakich występowały na zachodzie Europy. Najpewniej wynikało to z przywilejów polskich monarchów, które w praktyce niweczyły możliwość oskarżania Żydów o mordy rytualne, gdyż każde zeznanie przeciwko nim musieli poprzeć także świadkowie żydowscy. Ponadto chrześcijanom, którzy nie udzieliliby pomocy napadniętemu Żydowi, groziły surowe kary. Troska władców o swoich servi camerae (sługi skarbu) chroniła ich, lecz efektu wychowawczego raczej nie przynosiła, o czym świadczyły narastające w XV w. wystąpienia antyżydowskie. Drogę kształtowania się poglądu na świat i norm postępowania najłatwiej prześledzić, przyglądając się z bliska obyczajom związanym z różnymi sferami życia średniowiecznych Polaków.
2. RODZINA I DOM