Pogadali jeszcze o tym i tamtym, po czym Szczęsny zszedł za Korbalem na samo dno kotlinki, do gnojówki, zwanej Żabim Skrzekiem, dokąd rowkami odchodziły brudy z okolicznych budek. Obeszli te wonności dokoła i wspinać się poczęli na przeciwległy pagórek, szukając dogodnego miejsca na "arkę".
Wreszcie Korbal
wbił
łopatę i odmierzywszy kilka kroków, krechę obcasem przeciągnął.
- Stąd dotąd. A na długość trzy metry. Splunęli w dłonie i wzięli się do kopania.
|