Ci, którzy widzieli, jak Andersson kosi siedem betonowych pachołków, zdawali sobie sprawę, że prowadzi szaleniec. Ci, którzy 31 maja 2003 roku znajdowali się na ulicy Västerlanggatan na Starym Mieście w Sztokholmie, wyciągnęli taki sam wniosek. Jeszcze zanim policja zdążyła przesłuchać kierowcę samochodu, który zabił dwie osoby, a szesnaście zranił, niewielu świadków miało wątpliwości, że był on chory.
Faktycznie okazało się, że Peter Skog cierpi na schizofrenię
paranoidalną
, na którą był już leczony w usa, Danii i trzech szwedzkich szpitalach. Przez ostatnie trzy lata prześladowali go irańscy agenci, powiedział sądowi. Nie wie, czego od niego chcą, może nie podoba im się, że sprzedaje pamiątki? Założyli mu podsłuch, mówił, a mają też władzę nad szwedzką policją. Przedtem próbowali wepchnąć go pod pociąg. I teraz, kiedy ze swoimi souvenirami jechał pod Zamek Królewski, pojawili się znowu.
Jechał wolno, nie chciał stracić prawa jazdy. Najniebezpieczniejszy z agentów (nazywa się Fugi i pracuje w sklepie dla majsterkowiczów), trzymając w ręku coś, co wyglądało jak pilot, ruszył biegiem w stronę samochodu. Wtedy Skoga ogarnęła panika. "Poczułem, jakby jakaś fala od stóp ruszyła w górę". Miał wrażenie, że serce mu stanie, że będzie to jego ostatni bój. Samochód ruszył, choć on nic nie zrobił, poniósł jak koń". Kilka razy próbował hamować, ale bez skutku. Nie zauważył, że najeżdżał na
|