Dane tekstu dla wyniku: 1
Identyfikator tekstu: IJPPAN_PolPr_GKb00190
Tytuł: Serce na wylot
Wydawca: "Polskapresse". Oddział "Prasa Krakowska"
Źródło: Gazeta Krakowska
Kanał: #kanal_prasa_dziennik
Typ: #typ_publ
Autorzy: Stanisław ŚMIERCIAK,  
Data publikacji: 2003-07-23
SUCHA STRUGA. Ponura tragedia
Wczoraj w Rytrze tłum ludzi, nie tylko mieszkańców Suchej Strugi i ryterskiej gminy, ale także uczniów z nowosądeckiego Zespołu Szkół nr 1, w którym uczyła się 18-letnia Ewelina odprowadzili ją w ostatnią drogę. Zginęła w miniony piątek od ciosu nożem zadanego przez ojca. Józef chciał zabić żonę Janinę, ale jedynie ją pokaleczył. W szale, przebił nożem na wylot serce córce Ewelinie, pozbawiając ją życia. Kolejnej, 16-letniej córce Żanecie przebił płuco. Sobie wypruł wnętrzności, ale przeżył. Dramat rozegrał się w Suchej Strudze w piątek tuż przed południem. Jeszcze kilka godzin wcześniej sąsiedzi uważali, że to zwyczajna rodzina, choć mająca kłopoty. Córki z "pluskwami" Że z Józefem jest coś nie tak, że chyba wódka wywołuje u niego jakieś omamym można było podejrzewać po tym, co wyczyniał z córkami. Kiedy wracały do domu od babci ze strony matki, nakazywał im, by mu udowodniły, że nie przyjeżdzają z zainstalowanymi podsłuchami. Uroił sobie, że mogą nosić przy sobie elektroniczne pluskwy. Być może bał się, że znajdą się dla jego żony dowody picia na umór, że wtedy Janina powie: Dość! Janina wyjeżdżała za chlebem do Niemiec, bo Józef nie pracował, a do domu zaglądał komornik. Tych pieniędzy ani ona nie wydała, ani on nie przepił. Mieli płacić za dobre serce. Kiedy jeszcze Józef miał pracę w firmie produkującej okna, żyrował koleżance z zakładu pożyczkę. Żona podpisała zgodę. Koleżanka przestała spłacać kredyt. Bank się upomniał. Z 10 tys. zł zrobiło się 15 tys. zł. Skąd na to mieli brać. Przecież Janina też dawno temu straciła pracę. Dom był w sam raz na prowadzenie agroturystyki, lecz nie zdecydowali się na przyjmowanie letników, jak to robią ich sąsiedzi. Życie w cienu ruin 42-letnia Janina teraz leczy rany zadane przez męża. Opłakuje śmierć córki i modli się, by Bóg calił życie Żanecie. Matka córek wżeniła się do Suchej Strugi kilkanaście lat temu. Sąsiedzi pamiętają, że jej krewni pomagali przy budowie domu stojącego przy drodze prowadzącej do ruin zamku. Wtedy zapewne nikt nie podejrzewał, że rodzina weszła na drogę, która kiedyś zamieni w ruinę całe jej życie. Wybranek serca był miłym człowiekiem miał dobry fach. Był cieślą. Dom Janiny i Józefa stawał przy ścianie domu brata. Dalej był dom ojca. Familia mogła się wspierać. Na świat przyszła trójka dzieci - syn i dwie córki. Były dumą nie tylko rodziców, całej wsi, bo dobrze się uczyły. Za chlebem - Mam przed oczami jak dziś Jasię oraz Józka jak wychodzili z dziećmi na spacery - opowiada Genowefa Pilch-Lichoń. - Mieszkam przecież po sąsiedzku. On pracował, ona również miała zajęcie w Nowym Sączu. Później sprzedawała w sklepie GS w Strudze. Sklep upadł. O robotę dla kobiety bardzo trudno. On też przestał pracować, a może pozbyli się go z powodu kieliszka, bo jak go złapała gorzałka, to nie na dzień albo dwa. Został bezrobotnym. Jasia to taki szwajcarski zegarek jeśli chodzi o dokładność. Nawet jak razem reprezentowałyśmy naszą Suchą Strugę w turnieju gminy Rytro, to jej bicie piany szło najlepiej i jeszcze się uśmiechała. Pogodną ma naturę. W ten piątek przybiegła do mnie krewniaczka Janiny, żeby wzywać pomoc i ratować Jasię i jej córki, bo Józef zrobił coś strasznego. Zatelefonowałam i pobiegłam sama ratować. To był ludzki odruch, a teraz koszmary męczą mnie po nocach. Klęczałam przy dźgniętej nożem dziewczynie, kiedy Józef wyszedł z domu. Powiedziałam do niego: "Józek! Coś ty zrobił? Zapamiętałam jak wtedy mówił - niech ona wie, niech ma kare, że mnie zdradzała. Obejrzałam się ale ujrzałam tylko, jak z flakami na wierzchu cofa się do domu. Trudno uwierzyć że mówiący takie słowa mógł zwariować i czynił to wszystko bez świadomości. To raczej mnie wydawało się, że zwariowałam albo śnię jakiś koszmarny sen. I jeszcze ten pies rotweiler wypuszczony przez niego na mnie i innych idących z pomocą. Że nie zagryzł to cud. Przerwane wakacje Może półtorej godziny, a może dwie godziny przed tragedią w domu nad Popradem, na wakacje wyjechał syn Janiny i Józefa. Z kolegą autostopem chcieli dotrzeć nad morze. Wrócił z Torunia w niedzielę do domu. Był chwilę i z krewnymi pojechał do rodziców matki do Długołęki. Wójt Władysław Wnętrzak mówi, że dla młodego musi zaraz znaleźć się praca. Nie z litości, ale żeby miał zajęty czas, bo jak siądzie i zacznie rozmyślać to zwariuje, albo nagle serce mu pęknie. Ludziom trudno uwierzyć W Ośrodku Zdrowia w Rytrze lekarka Elżbieta Zając, która była pierwsza z pomocą przy ofiarach szalejącego ojca, wyjawia, że od tamtej tragedii przychodzi do niej sporo osób prosząc o środki uspokajające, bo ci ludzie nie mogą znaleźć sobie miejsca po tragedi jaka się rozegrała za ścianą, za płotem, za miedzą, za drogą, za rzekąÉ.