Dane tekstu dla wyniku: 1
Identyfikator tekstu: PWN_0102000000002
Tytuł:
Wydawca: Wydawnictwo Naukowe PWN
Źródło: Znane i nieznane : rezydencje, ludzie, wydarzenia
Kanał: #kanal_ksiazka
Typ: #typ_fakt
Autorzy: Maria Irena Kwiatkowska, Marek Kwiatkowski, Krzysztof Wesołowski,  
Data publikacji: 2001
Jak już wspominaliśmy, w legendzie ludowej kasztelan Warszycki, podobnie jak słynny Twardowski, miał sprzedać duszę diabłom i dlatego też oni mieli mu pomóc przy budowie warowni. O ile jednak legenda Twardowskiego nie budzi grozy, a raczej sympatię do jego osoby, o tyle wspomnienie Warszyckiego przeraża ogromem jego okrucieństwa, jakże trudnego do pogodzenia z obrazem miłosiernego pana, jaki pozostawił nam Niesiecki.
Otóż forteca w Dankowie nie zaspokoiła ponoć ambicji pana kasztelana. Zapragnął on wybudować jeszcze większą i okazalszą w sąsiednich Rębielicach Królewskich. I do tej roboty miał także zaprząc diabły. Polecił im mianowicie wykopać wielki kanał, który byłby nowym korytem Liswarty, okrążającym fortecę. Ale na drodze tego kanału stała góra i należało ją przekopać. Tego diabłom było już jednak za wiele. Zadanie to przerosło ich diabelską moc, więc odmówiły jego wykonania. Rozwścieczony Warszycki chwytał je za rogi i wyrzucał przez okno krzycząc: "Skoro wy odmawiacie, to zrobią to moi poddani!" A ci ostatni nie mogli i nie śmieli mieć cokolwiek do mówienia. Spędzono ich z różnych włości pana kasztelana i od świtu do nocy, głodni, karani i chłostani za najdrobniejsze uchybienie, harowali przy przekopie kanału przez górę. Nic dziwnego, że przy tej ciężkiej pracy w tak złych warunkach marli jak muchy. Kasztelan kazał wykopać głęboki dół, do którego wrzucano ich zwłoki. Ponoć niejednokrotnie czynił to własnoręcznie. Stary, ponad osiemdziesięcioletni lirnik, chcąc umilić pracę robotnikom, zaczął przygrywać im na swej lirze. Nie spodobało się to kasztelanowi, który kazał go przepędzić. Gdy poddani sprzeciwili się temu rozkazowi, wściekły, sam osobiście zaczął go chłostać i chłostał tak długo, aż lirnik umarł. Kasztelan i jego zwłoki wrzucił do dołu. Ale nocą poddani wyciągnęli z dołu ciało lirnika i pochowali na cmentarzu. W tym momencie Warszycki zorientował się, że jego okrutne postępowanie może wywołać bunt, wszak były to czasy, kiedy na kresach Rzeczypospolitej zaczęły się rozruchy kozackie, ukraińskie i tatarskie. Kasztelan zląkł się i powrócił do konszachtów z diabłami, którym zlecił budowę mostu na kanale. Diabły w mig uwinęły się z budową, kiedy zaś Warszycki pojawił się na nowym moście, otoczyły go i urwały mu głowę. Duszę zabrały do piekła, a ciało wrzuciły do dołu, do którego kasztelan wrzucał zwłoki swych poddanych. Jak widać, nawet diabły nie mogły już dłużej znieść jego postępowania i w imię sprawiedliwości wykonały wyrok na okrutniku.
Kasztelan krakowski Stanisław Warszycki zmarł w roku 1680 w Pilicy i został pochowany w kaplicy Najświętszej Marii Panny na Jasnej Górze.