Obudził mnie tępy ból pod pokrywą czaszki. Ból tak ostry, że aż zbierało mi się na wymioty. Jednocześnie dokuczało nieznośne gorąco i pragnienie. Z wysiłkiem, przemagając własną słabość i dotkliwe fizyczne cierpienie, uniosłem opuchnięte powieki.
Leżałem na plecach, z szeroko rozwartymi ramionami. Pod palcami czułem rozgrzany żarem słonecznym miałki i suchy piasek. Ponad głową rozpościerał się
bezkres
błękitnego nieba, którego nie mąciła ani jedna chmurka.
Słońce ogromne, złocistobiałe, wisiało nade mną niczym płonąca kula. Wiedziałem, że jeśli nie schronię się do cienia, wyssie ze mnie wszystką wilgoć, a wraz z nią i życie, że zabije mnie. Usiłowałem zatem się podnieść, podpierając na łokciu. Przekroczyło to jednak moje możliwości i z jękiem opadłem z powrotem na piasek.
|